Styczeń 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Odór zatruwa życie
Rozmiar tekstu: A A A
Gniją, fermentują, śmierdzą... To popłuczyny ze słupskiego Stolonu, produkującego wyroby z ziemniaków, zwożone na pole rolnika w podsłupskim Strzelinie nie dają żyć mieszkańcom wsi. Problem w tym, że wylewane są... przez lukę w prawie. Ireneusz Grala nie kryje zdenerwowania. Pokazuje na zalane pole; w niektórych miejscach trawa jest wręcz wypalona: - Najgorsze, że zwożą to w jedno miejsce. Jak słońce przygrzeje smród unosi się po całej okolicy, mimo że do najbliższych zabudowań jest stąd około kilometr. W podobnym tonie wypowiada się Zdzisław Petruch: - Niemal codziennie podjeżdżają tu samochody i wylewają po 20-30 beczek popłuczyn. W efekcie mamy tu prawdziwe śmierdzące jezioro. Ludzie skarżą się, że odór jest tak męczący, że latem lepiej nie wychodzić z domów. Okna trzeba oczywiście trzymać zamknięte. - Specjalnie przeprowadziłam się tu ze Słupska, żeby mieć świeże powietrze. A tu... szkoda gadać - załamuje ręce pani Joanna (nazwisko do wiadomości redakcji).

Tymczasem Jan Bolon, na którego pole zwożone są odpady, nie widzi problemu. Twierdzi, że wszystko jest w porządku. Ma wszystkie pozwolenia na składowanie odpadów. - Moi sąsiedzi nie rozumieją, co to znaczy ekologiczne gospodarstwo. Nie stosuję chemii, stawiam na naturalne sposoby użyźniania gleby. A co ze smrodem? - To jest wieś i nie zawsze musi pachnieć... - uważa.

Problem "obwąchały” już władze gminy Słupsk. Wójt Mariusz Chmiel przyznaje: - Zwracaliśmy panu Bolonowi uwagę, żeby coś z tym zrobił. Na chwilę zaprzestał swojej działalności, ale teraz przeniósł się w inne miejsce i znowu zaczął. Niestety, nie można mu tego zabronić, bo działa zgodnie z prawem. Gminny inspektor ochrony środowiska Józef Duszny zapewnia jednak, że pobrano próby odpadów i zostaną one przekazane do zbadania. - Zainteresujemy też przyrodników, a jeśli trzeba będzie sprawa trafi do sądu. Natomiast Zygmunt Śliwa, kierownik słupskiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, potwierdza, że Bolon wykorzystuje lukę prawną. Przepisy stanowią bowiem, że wywar, jeśli nie jest szkodliwy, może być przyjmowany przez osoby fizyczne do użyźniania gleby. - Formalnie nic nie możemy zrobić - rozkłada ręce. - Natomiast wystąpię do prezydenta Słupska z prośbą, żeby zakazał Stolonowi oddawania odpadów osobom fizycznym. Ta decyzja leży w jego gestii. (pio)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Słupski
data dodania:2006-07-03
wyświetleń:2619

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 18 Gości