|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia
Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |
USD zł |
EUR zł |
CHF zł |
Kategoria: Sport
Honorowa porażka
Rozmiar tekstu: A A A
Fot. Fotorzepa |
I długo wydawało się, że Zabłocki wygra to spotkanie gościom. Dokonałby tej sztuki po raz drugi, bo jeszcze niedawno, grając w barwach Astorii Bydgoszcz, dzięki jego pięciu trójkom, "Asta" zwyciężyła nad Odrą. Po początkowej przewadze gospodarzy, starania słupszczan doprowadziły do wyniku 36:30 w drugiej kwarcie. Zapracował na to duet Zabłocki - Tucker. Dopiero druga odsłona spowodowała odmianę sytuacji. W Śląsku obudził się Dean Oliver. Do przerwy zdobył tylko 3 punkty, po niej aż 17. Miał aż siedem asyst. Dzięki temu wrocławianie wygrali. Im bliżej końca Energa Czarni miała coraz większe problemy z przewinieniami. Na początku drugiej połowy za pięć fauli zszedł Frasunkiewicz. W czwartej kwarcie Dunn, Kudriawcew i Barlett grali z czterema. Aż dziwne, że podopieczni Andreja Urlepa nie wykorzystywali tego i nie wchodzili pod kosz szukając zwarcia. Swoje akcje rozgrywali przede wszystkim na obwodzie.
Na kilka minut przed końcem Śląsk prowadził jednak tylko jednym punktem. Boisko musiał wtedy opuścić Dunn i gra gości posypała się. Na parkiecie pojawił się Mantas Cesnauskis - słupszczanie szukali szansy w rzutach "za trzy". Bezskutecznie. Po raz kolejny podopieczni Griszczuka przegrali zdecydowanie walkę na tablicach, tym razem 27:41. To już się staje tradycją. Zagapiali się pod własnym koszem, nie szli na piłkę w ataku. Stad tylko dwie zbiórki na tablicy Śląska w całym spotkaniu. - Gospodarze zagrali dobry mecz w obronie. My też, ale to nie my schodziliśmy z parkietu jako zwycięzcy - mówił po zakończeniu Cesnauskis.
Zmęczony Radosław Hyży uważał, że jego koledzy i on zagrali jednak słabiej. - Cieszy mnie zwycięstwo. Nie gra. Energa Czarni nie pozwoliła jednak na wiele - mówił.
Informacje na temat artykułu:
autor: | Rafał Szymański |
Źródło: | Głos Pomorza |
data dodania: | 2007-01-22 |
wyświetleń: | 5017 |
O serwisie ::
Reklama ::
Polityka Prywatności ::
Kontakt
Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 5 Gości