|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia
Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |
USD zł |
EUR zł |
CHF zł |
Kategoria: Aktualności
Uznany za winnego choć czynu nie było
Rozmiar tekstu: A A A
W lipcu 2006 roku Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej przydzieliło mu mieszkanie przy ulicy Reymonta. Lokal miał status mieszkania socjalnego i wymagał gruntownego remontu po poprzednich lokatorach. Józef Toporek podpisał protokół zdawczo-odbiorczy. Uwzględniono w nim, że istniejące na zaadaptowanym strychu piece kaflowe zostaną rozebrane, a ściany i podłogi wyremontowane przez najemcę. Dodatkowo w protokole zapisano, że w mieszkaniu znajdują się 2 pary drzwi. To kluczowy dokument w całej sprawie, bo okazuje się, że na podstawie wymienionych w protokole rzeczy wszczęto śledztwo przeciw Toporkowi z naruszenia ustawy o prawie budowlanym.
- Piece zabrano, drzwi zostały, zakład energetyczny przełożył licznik z domu na zewnątrz klatki schodowej, bo takie są przepisy - mówi Józef Toporek. - Aby naprawić dach, fachowiec odsłonił jego cześć wewnątrz mieszkania, co oznaczało demontaż niektórych części ścianek. Nie zapominajmy, że to był remont, a nie budowa, ani przebudowa, do której trzeba zrobić zgłoszenie.
Tymczasem wezwany na polecenie PGM inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że Toporek samowolnie zdemontował ścianki, rozebrał piece, stolarkę drzwiową i instalację elektryczną. Sprawę przejęła policja, która sporządziła notatkę na podstawie przesłuchania Anny Kiełbasy, kierownika technicznego oddziału I PGM w Słupsku. Według niej Toporek samowolnie dopuścił się demontażu wymienionych części wyposażenia mieszkania. Sprawa trafiła do prokuratury, która z kolei na podstawie tych notatek wszczęła śledztwo przeciwko Toporkowi. Ten, nie czując się w żaden sposób winien, dołączył m.in. wymieniony wcześniej protokół.
Sprawę umorzono z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu, powołując się wyłącznie na to, co mówiła kierowniczka oddziału technicznego. Bez znaczenia dla prokuratorów okazał się dokument stwierdzający, że rozbiórki zostały poczynione na wniosek i przez PGM. Jednak rada nadzorcza PGM ukarała za to kierowniczkę upomnieniem i nakazała przeprosiny.
- Na podstawie dokumentów, które mówią, że sprawy nie ma, prokuratura nie powinna jej umarzać lecz oddalić. Nadal według prokuratury coś zrobiłem, choć dokumenty mówią inaczej - twierdzi Toporek. Co na to prokuratura?
- Umorzenie jest jednoznaczne z tym, że ten pan nie popełnił przestępstwa - mówi Beata Szafrańska, rzecznik prasowy prokuratury. - Jedyne co można zrobić, to zawiadomić organy ścigania, że kierowniczka złożyła fałszywe zeznania w postępowaniu przygotowawczym.
Informacje na temat artykułu:
autor: | Marcin Kamiński |
Źródło: | POLSKA Dziennik Bałtycki |
data dodania: | 2009-06-05 |
wyświetleń: | 5800 |
O serwisie ::
Reklama ::
Polityka Prywatności ::
Kontakt
Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 8 Gości