Ten potwór nas zabija...
- To powtórka z rozrywki - mówią gorzko mieszkańcy podsłupskiego Głobina. Ale wcale nie jest im do śmiechu. Boją się bólu i strasznych chorób. Wojsko zamontowało bowiem w pobliżu wsi nowy radar. To oznacza początek ich kolejnego dramatu. Dramatu, przez który przechodzili już kilkanaście lat temu.
Edwarda Skwierawska dobrze pamięta tamten koszmar. - Promieniowanie znacznie przekraczało dopuszczalną dawkę, na skutek czego zaczęły zdychać zwierzęta, trawa miała fioletowy odcień. A ile ludzie wycierpieli... chorowali, męczyli się - rak, bóle głowy, problemy z sercem. Musieliśmy jeździć po różnych szpitalach. Tak było w 1991 roku. Skwierawska pokazuje pisma dokumentujące walkę o demontaż stalowych trucicieli. A łatwo nie było; kolejne instytucje przerzucały odpowiedzialność jedna na drugą, w końcu po wielu miesiącach starań mieszkańcy Głobina zwyciężyli. Wojsko musiało zdemontować dwa zestawy radarów. W adnotacji pokontrolnej zapisano, że jeśli armia będzie chciała uruchomić nowe, konieczne będzie przeprowadzenie specjalnych badań. Wydawało się, że problem został rozwiązany, tymczasem niedawno... - Idę rano i widzę z daleka nowy radar! Wielki, znacznie większy od pozostałych! Musieli zamontować go w nocy, jak nikt nie widział - przypuszcza Ewa Jakołcewicz.
Zdaniem mieszkańców, od tego dnia we wsi znów zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Przede wszystkim są kłopoty z odbiorem telewizji; a to śnieży, a to na ekranie pojawiają się pasy, a to znów obrazy nachodzą na siebie. - Łapiemy też programy szwedzkie i duńskie, a podobne objawy były przed kilkunastoma laty. Boję się, bo mój dom co prawda jest oddalony o kilkaset metrów, ale stoi niemal naprzeciwko tego potwora - nie ukrywa Skwierawska. Dodaje, że zarówno ona, jak i jej znajomi odczuwają silne bóle głowy, palpitacje serca, ospałość... - Boimy się wychodzić z domu, żeby nie narazić się na promieniowanie. O kłopotach ze zdrowiem mówi również Ewa Jakołcewicz: - Ale czy to kogoś obchodzi? Dlaczego nikt nie chce przeprowadzić tu nowych badań? Znów jedne instytucje odsyłają nas do drugich. Czy nie mamy prawa normalnie żyć?
O sprawie poinformowaliśmy kierownika słupskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Zygmunta Śliwę. Urzędnicy na razie czekają... - Żeby wszcząć jakiekolwiek procedury musimy mieć formalne pisemne zgłoszenie. Jeśli takowe wpłynie, podejmiemy odpowiednie kroki - zapewnia Z. Śliwa.
Z kolei dowódca jednostki wojskowej w Redzikowie (podlega jej stacja radarowa w Głobinie) podpułkownik Stanisław Czeszejko twierdzi, że nowy radar jest bezpieczny. - To polska nowoczesna produkcja, nie to, co wycofane kilkanaście lat temu zestawy radzieckie - wyjaśnia Czeszejko. Przyznaje jednak, że wojsko badań dotyczących promieniowania jeszcze nie przeprowadziło. - Do końca roku, zgodnie z nową ustawą, na pewno tak się stanie i wtedy ogłosimy wyniki. Wcześniej nie można było tego zrobić, bo procedura jest taka, że radar najpierw musi pracować...