Kategoria: Aktualności

Wyciek amoniaku w PPiH "Korab"

Rozmiar tekstu: A A A

Pracownicy firmy Korab przez wiele godzin pracowali w hali, do której przedostał się amoniak- śmiertelnie trujący gaz. Sześć osob trafiło do szpitala. Służby techniczne firmy nie zawiadomiły strażaków, narażając zdrowie pracowników, mimo że tak nakazują procedury. Zamiast tego samodzielnie i niezgodnie z procedurami bezpieczeństwa, starały się zlikwidować wyciek. Sprawę bada policja i PIP, a funkcjonariuszy o wycieku poinformowali? lekarze ze szpitala, do którego sami zaczęli się zglaszać po południu pracownicy Korabia.

Silnie trujący gaz zaczął się najprawdopodobniej ulatniać w firmie przetwórstwa rybnego już w piątek rano, poprzez nieszczelny wąż szafy chłodniczej. Choć jest ona odzielona od innych pomieszczeń śluzą, to pracownicy hali produkcyjnej około południa zaczęli odczuwać objawy zatrucia. Strażacy, których wezwano na miejsce dopiero wieczorem, nieoficjalnie podkreślają, że instalacja jest krańcowo wyeksploatowana: gumowe węże są sparciałe, a maszyny zużyte do granic możliwości. Pracownicy, z którymi rozmawialiśmy w piątek wieczorem tuż przed budynkiem Korabia twierdzą, że mimo nudności, omdleń i zaburzeń oddychania musieli pracować w pomieszczeniach, w których czuć było śmiertelnie trujący gaz. Obawiając się zwolnień, zastrzegają anonimowość wypowiedzi.

- Od początku drugiej zmiany ludzie zaczęli się słaniać na nogach i mdleli - twierdzą. - Wtedy wyprowadziliśmy ich z zakładu.Ktoś zgłosił złe samopoczucie przełożonym i usłyszał, że pewnie jest napity...

Pracownicy nie chcą rozmawiać. Wspominają tylko o młodym mężczyźnie, który z narażeniem życia zakręcił zawór i powstrzymał dalszy wyciek gazu. - Około godziny 14 zaczęły się zgłaszać osoby z objawami zatrucia amoniakiem- stwierdził Michał Borkowski, lekarz dyżurny Izby Przyjęć słupskiego szpitala.- Zgodnie z procedurą powiadomiłem o tym policję. Jedna osoba ma objawy zatrucia w stopniu średnim, pozostałe - w lekkim. (Hubert Bierndgarski)