|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia
Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |
USD zł |
EUR zł |
CHF zł |
Kategoria: Aktualności
Nie ma bata na majstra-partacza
Rozmiar tekstu: A A A
Przegrał w sądzie i nic
W poniedziałek w redakcji rozdzwoniły się telefony od kolejnych pokrzywdzonych przez "budowlańca". Są wśród nich także osoby z Ustki, Darłowa i Kuleszewa.
- Tutak oszukał mnie na około 700 złotych - twierdzi Stanisław Nowak ze Słupska. - Rozpoczął remont w zeszłym roku przed Bożym Narodzeniem. Wziął zaliczkę, zrobił połowę roboty i nigdy już się nie pojawił. Chciałem zgłosić oszustwo na policję, ale zrezygnowałem. Znajomi powiedzieli, że szkoda czasu na zawracanie sobie tym głowy, bo moje straty są zbyt niskie, żeby policja zajęła się tą sprawą. Wśród poszkodowanych są jednak i tacy, którzy nie zamierzają podarować partaczowi. Sprawa pana Grzegorza (nazwisko do wiadomości redakcji) jest w sądzie:
- Prace zleciliśmy Tutakowi w 2004 roku - opowiada nasz czytelnik. - Spisaliśmy umowę, pobrał zaliczkę za pokwitowaniem, a potem porzucił plac budowy. Mimo obietnic, nie dokończył prac i nie rozliczył się z faktur na zakupione materiały budowlane.
Pan Grzegorz najpierw zgłosił sprawę policji. Ta po zbadaniu... umorzyła ją, bo "nie znalazła znamion czynu zabronionego”. - Nie udało się znaleźć dowodów, że majster budowlany w chwili przyjmowania zlecenia miał zamiar oszukać swojego klienta - tłumaczy Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Poszkodowany mężczyzna nie dał jednak za wygraną i wytoczył budowlańcowi sprawę cywilną. Sąd dopatrzył się winy budowlańca i kazał zapłacić mu na rzecz poszkodowanego 3,7 tys. zł. Wyrok zapadł 12 grudnia 2005 roku, ale Tutak nie chciał zwrócić pieniędzy. Wyciągnąć ich nie dał rady także komornik, który stwierdził, że "po przeszukaniu pomieszczeń i schowków zajmowanych przez dłużnika nie stwierdzono żadnych ruchomości posiadających wartość handlową. Dłużnik nie pracuje, nie ma prawa do zasiłku i utrzymuje się z pomocy rodziny”. Komornik wyliczył, że Tutak jest winien ofiarom swoich oszustw ponad 52 tys. zł.
Ilu jeszcze nabierze na "dobry bajer"?
Z dokumentów przedstawionych nam przez innych poszkodowanych przez słupskiego budowlańca wynika, że ta kwota może być większa. Zaległości ciągną się nawet od 2000 roku. Wówczas nie oddał około 4 tys. zł mieszkance Kuleszewa w gminie Kobylnica. W następnych latach od jednej ze słupszczanek wyłudził 10 tys zł! Małżeństwo z Darłowa naciągnął na 19 tys. zł!
Jak to możliwe, że udało mu się oszukać tyle osób? - Jest bardzo elokwentny i ma dobry bajer. Oferuje najniższą na rynku cenę za remont i twierdzi, że ma znajomości u sprzedawców i może kupić tanie materiały budowlane - tłumaczą bezradni ludzie. (Marcin Prusak)
Na zdjęciu: Pani Anna P. złożyła doniesienie na policję i zapowiada, że nie popuści oszustowi. W jej ślady poszli także państwo Pietrzkiewiczowi
O serwisie ::
Reklama ::
Polityka Prywatności ::
Kontakt
Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 13 Gości