|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia
Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |
USD zł |
EUR zł |
CHF zł |
Kategoria: Aktualności
Nasz przyjaciel morświn
Rozmiar tekstu: A A A
Polscy rybacy znowu protestują. Tym razem przeciwko unijnym ograniczeniom dotyczącym dryfujących sieci łososiowych, które mają rzekomo zagrażać morświnom. – Przyjedźcie do nas, a udowodnimy wam, że nie szkodzimy ssakom – apelują do europejskich komisarzy rybacy.
Komisja Europejska chce wprowadzić zakaz poławiana łososi i troci sieciami dryfującymi na Bałtyku od 2008 roku. Powód? Ochrona zagrożonego morświna, jedynego w Bałtyku gatunku delfina, które rzekomo wpada w sieci rybaków i ginie. Rybacy zapewniają, że nie szkodzą ssakom i chcą cofnięcia zakazu. – Możemy udowodnić to unijnym komisarzom, i to na nasz koszt. – Zapłacimy za wyżywienie kontrolerów i ubezpieczenie – mówi Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich, w imieniu swoim i trzech innych związków. – Im szybciej wykażemy bezsensowność zakazu, tym lepiej.
Na polskim wybrzeżu z sieci dryfujących korzysta około 70 kutrów. Przestawienie się na inny sposób połowu jest bardzo kosztowne. Wielu armatorów na to nie stać. Boją się bankructwa. Nic dziwnego, że wielu z nich uważa decyzję o zakazie za polityczną. – Chodzi o to, żeby wyeliminować polskich rybaków z rynku i skasować jak najwięcej kutrów – denerwuje się darłowski rybak Kazimierz Wojnicz. – My nie mamy innej możliwości poławiania łososi, bo płaski kształt polskiego wybrzeża na to nie pozwala. Inaczej mają Skandynawowie. W fiordach, skałkach, zatokach można stawiać tak zwane klatki (podobne do tzw. żaków stawianych na jeziorach – red.). U nas to niewykonalne.
Tym razem – co zdarza się niezwykle rzadko – rybaków wzięli w obronę naukowcy. – Moje badania wykazały, że sieci dryfujące nie są szkodliwe dla morświnów. W ciągu kilkunastu lat wpadło w nie tylko kilka sztuk tych waleni – zapewnia dr Krzysztof Skóra, szef Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. – Te sieci stawiane są daleko w morzu, a morświny żyją przy brzegu.
– 15 lat łowię łososie i ani razu nie spotkałem morświna – potwierdza opinię naukowca Wojnicz. Czy w tej sprawie rybacy mogą liczyć na pomoc rządu? – Sprawę mogą wyjaśnić badania morświnów, ale potrzeba na nie tylko w tym roku dodatkowych 231 tys. złotych – mówi Stanisław Podlewski, dyrektor departamentu rybołówstwa w ministerstwie rolnictwa. – W piątek sprawą zajmie się rząd, który, mam nadzieję, przyzna te pieniądze z rezerwy budżetowej. Departament chętnie przyjmie też od rybaków pomoc w badaniach. (map, ed)
Na polskim wybrzeżu z sieci dryfujących korzysta około 70 kutrów. Przestawienie się na inny sposób połowu jest bardzo kosztowne. Wielu armatorów na to nie stać. Boją się bankructwa. Nic dziwnego, że wielu z nich uważa decyzję o zakazie za polityczną. – Chodzi o to, żeby wyeliminować polskich rybaków z rynku i skasować jak najwięcej kutrów – denerwuje się darłowski rybak Kazimierz Wojnicz. – My nie mamy innej możliwości poławiania łososi, bo płaski kształt polskiego wybrzeża na to nie pozwala. Inaczej mają Skandynawowie. W fiordach, skałkach, zatokach można stawiać tak zwane klatki (podobne do tzw. żaków stawianych na jeziorach – red.). U nas to niewykonalne.
Tym razem – co zdarza się niezwykle rzadko – rybaków wzięli w obronę naukowcy. – Moje badania wykazały, że sieci dryfujące nie są szkodliwe dla morświnów. W ciągu kilkunastu lat wpadło w nie tylko kilka sztuk tych waleni – zapewnia dr Krzysztof Skóra, szef Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. – Te sieci stawiane są daleko w morzu, a morświny żyją przy brzegu.
– 15 lat łowię łososie i ani razu nie spotkałem morświna – potwierdza opinię naukowca Wojnicz. Czy w tej sprawie rybacy mogą liczyć na pomoc rządu? – Sprawę mogą wyjaśnić badania morświnów, ale potrzeba na nie tylko w tym roku dodatkowych 231 tys. złotych – mówi Stanisław Podlewski, dyrektor departamentu rybołówstwa w ministerstwie rolnictwa. – W piątek sprawą zajmie się rząd, który, mam nadzieję, przyzna te pieniądze z rezerwy budżetowej. Departament chętnie przyjmie też od rybaków pomoc w badaniach. (map, ed)
O serwisie ::
Reklama ::
Polityka Prywatności ::
Kontakt
Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 33 Gości