|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia
Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |
USD zł |
EUR zł |
CHF zł |
Kategoria: Aktualności
Kibice ulegli czarnej magii
Rozmiar tekstu: A A A
Wygrywając 74:70 z Polpharmą Starogard Gdański weszła w ósmy sezon Energa Czarni Słupsk. Kibice, po pięciu miesiącach oczekiwań, dostali od koszykarzy to, co najbardziej lubią: widowisko, emocje i radość ze zwycięstwa. Działacze Energi Czarnych coraz profesjonalniej podchodzą do spotkań. Coraz mniej jest w hali Gryfia prowizorki, coraz więcej dopracowanego, stojącego na wysokim poziomie widowiska. W Słupsku powrócono do tradycji puszczania przed meczem " Pieśni o małym rycerzu", utworu, który towarzyszył koszykarzom, gdy grali w pierwszym sezonie wśród najlepszych.
Ozdobą przerw stały się cheerleaderki, znane już także z dopingowania meczów piłkarskiej reprezentacji Polski. Także publika jest już inna. Świadomie uczestniczy w spotkaniu, dopingując, bawiąc się i tworząc "falę". Wcześniej nie zawsze dawała się do tego namówić.
Na kilka godzin przed spotkaniem w siedzibie Czarnych wrzało jak w ulu. Rozdysponowano ostatnie wolne miejsca. Prawdziwy bój, podobny do tego na parkiecie, rozgorzał także o miejsce w pierwszym rzędzie trybuny VIP-ów. Obecność na tych kilku krzesełkach jest tak samo ważna, jak dla aktorek czerwony dywan przed Pałacem Filmowym na festiwalu w Cannes. Miejsc jest kilkanaście, a polityków, szczególnie przed wyborami, chcących być widocznymi, o wiele więcej.
Trenerów interesował jednak mecz, a nie to, co odbywa się za ich (dosłownie) plecami. - Przed pierwszym spotkaniem jest zawsze trema. Potem wszystko wchodzi w swój rytm, ale inauguracja pozostaje niewiadomą - na kilka godzin przed starciem Mirosław Lisztwan, drugi trener słupszczan, nie krył obaw. To jedyny człowiek, który był w Czarnych od zawsze.
I będzie zapewne z nimi nadal. Nawet w europejskich zmaganiach. - Jeżeli zajmiemy odpowiednią pozycję, a sponsor będzie tym zainteresowany, zagramy w końcu w europejskich pucharach - mówi Andrzej Twardowski, prezes klubu. Wiąże się to z tym, że od 1 sierpnia 2007 roku uwolniony będzie rynek energetyczny. Wzrośnie na nim konkurencja. Energa będzie szukać nowych rynków.
Sam sobotni mecz, chociaż wydawało się, że gospodarze nie będą mieli kłopotów, do końca trzymał w niepewności - Zespoły jeszcze nie są zgrane, trochę im brakuje - mówił w przerwie Mieczysław Reichel ze Słupska, zagorzały kibic. Energa Czarni jednak nie zawiodła. - Niewiele brakowało, a doszłoby do powtórki sprzed roku. Wtedy była dogrywki. Teraz przegraliśmy, bo nasz, zawodnik Whitney Robinson, był szóstym graczem gospodarzy, chociaż miał być liderem zespołu. Jednak przestraszył się "słupskiego kotła" - żałował po meczu Jacek Miecznikowski, asystent Polpharmy. (Rafał Szymański)
Ozdobą przerw stały się cheerleaderki, znane już także z dopingowania meczów piłkarskiej reprezentacji Polski. Także publika jest już inna. Świadomie uczestniczy w spotkaniu, dopingując, bawiąc się i tworząc "falę". Wcześniej nie zawsze dawała się do tego namówić.
Na kilka godzin przed spotkaniem w siedzibie Czarnych wrzało jak w ulu. Rozdysponowano ostatnie wolne miejsca. Prawdziwy bój, podobny do tego na parkiecie, rozgorzał także o miejsce w pierwszym rzędzie trybuny VIP-ów. Obecność na tych kilku krzesełkach jest tak samo ważna, jak dla aktorek czerwony dywan przed Pałacem Filmowym na festiwalu w Cannes. Miejsc jest kilkanaście, a polityków, szczególnie przed wyborami, chcących być widocznymi, o wiele więcej.
Trenerów interesował jednak mecz, a nie to, co odbywa się za ich (dosłownie) plecami. - Przed pierwszym spotkaniem jest zawsze trema. Potem wszystko wchodzi w swój rytm, ale inauguracja pozostaje niewiadomą - na kilka godzin przed starciem Mirosław Lisztwan, drugi trener słupszczan, nie krył obaw. To jedyny człowiek, który był w Czarnych od zawsze.
I będzie zapewne z nimi nadal. Nawet w europejskich zmaganiach. - Jeżeli zajmiemy odpowiednią pozycję, a sponsor będzie tym zainteresowany, zagramy w końcu w europejskich pucharach - mówi Andrzej Twardowski, prezes klubu. Wiąże się to z tym, że od 1 sierpnia 2007 roku uwolniony będzie rynek energetyczny. Wzrośnie na nim konkurencja. Energa będzie szukać nowych rynków.
Sam sobotni mecz, chociaż wydawało się, że gospodarze nie będą mieli kłopotów, do końca trzymał w niepewności - Zespoły jeszcze nie są zgrane, trochę im brakuje - mówił w przerwie Mieczysław Reichel ze Słupska, zagorzały kibic. Energa Czarni jednak nie zawiodła. - Niewiele brakowało, a doszłoby do powtórki sprzed roku. Wtedy była dogrywki. Teraz przegraliśmy, bo nasz, zawodnik Whitney Robinson, był szóstym graczem gospodarzy, chociaż miał być liderem zespołu. Jednak przestraszył się "słupskiego kotła" - żałował po meczu Jacek Miecznikowski, asystent Polpharmy. (Rafał Szymański)
O serwisie ::
Reklama ::
Polityka Prywatności ::
Kontakt
Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 10 Gości