Grudzień 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Listonosze grożą strajkiem
Rozmiar tekstu: A A A
Słupscy listonosze nie chcą już pracować za grosze. Jeśli nie dostaną podwyżek, mogą przyłączyć się do akcji strajkowej, która powoli rozszerza się na cały kraj. - Kto wtedy przyniesie nam renty i emerytury, jeśli już jest z tym problem - pytają zaniepokojeni słupszczanie. Jest coraz więcej sygnałów od niezadowolonych klientów poczty. Oburza ich wydłużający się czas czekania na przesyłki. Józefa Łapkiewicz ze Słupska uważa wręcz, że z pocztą dzieje się coś złego. - Na list wysłany ze Słupska musiałam czekać tydzień. Tak długo szedł kilka ulic z Urzędu Miejskiego. Dostałam go za późno i nie wzięłam udziału w ważnej uroczystości - mówi. Część emerytów i rencistów skarży się też, że na czas nie otrzymali swoich świadczeń.

Protest listonoszy zaczął się w Gdańsku. Tam już pracują wolniej niż zwykle. - My jeszcze nie strajkujemy - zapewniają nas listonosze ze Słupska, ale nie ukrywają, że mają dość. Główny problem to niskie płace. Miesięczne wynagrodzenie brutto początkującego listonosza nie przekracza 1150 zł plus 10 procent premii. Po dwudziestu latach pracy zarabiają najwyżej 1300 zł. Za nadgodziny się im nie płaci, zamiast tego dostają wolne dni. - To jest wyzysk - uważają. Jolanta Olszowska, szefowa Międzyzakładowej Komisji Zakładowej "Solidarności” w Słupsku mówi wprost, że płace pocztowców są na żenującym poziomie. - Ludzie na poczcie mają już dość pracy za marne pieniądze. Dlatego wystąpiliśmy z protestem do dyrektora generalnego. Jeśli nasze postulaty nie zostaną spełnione, to pewnie dojdzie do strajku, bo nastroje są bardzo złe - mówi Olszowska.

Słupscy listonosze skarżą się też na nawał pracy. Teoretycznie każdy z nich obsługuje tylko swój rejon - od 400 do 600 rodzin - ale coraz częściej musi zastępować "uciekinierów”. - Listonosze i pracownicy rozdzielni odchodzą z pracy z dnia na dzień. W rezultacie coraz częściej listy są przetrzymywane - opowiadają.

Do tego codziennie dorzuca się im tysiące ulotek i druków bezadresowych. Roznoszą je za darmo. - Wciąż się nam zwiększa normy i musimy coraz szybciej roznosić coraz większą liczbę przesyłek - dodają. Nie chcą zdradzać swoich nazwisk, bo boją się represji. - Ci, którzy są źle widziani przez przełożonych, dostają gorsze rejony, te z firmami - wyjaśniają. - Szefowie coraz częściej mówią, że jak się nam nie podoba, to możemy odejść. Uważamy, że to mobbing i sprawa dla inspektorów pracy. Możemy nawet przekazać nagrania. Genowefa Kwolek, kierownik Centrum Usług Pocztowych w Słupsku nie chce komentować zarzutów, bo nie ma do tego uprawnień. Mówi tylko, że w Słupsku listonosze obsługują 69 rejonów. Przyznaje, że ostatnio kilka osób z różnych powodów porzuciło pracę. - Jeśli jednak listonosze nie chorują, to nie brakuje nam kadry - zapewnia.

Wczoraj związkowcy pojechali na rozmowy do Szczecina, pod który podlega pocztowy rejon słupski. - Czekamy na odpowiedź dyrektora generalnego na nasze postulaty. Od niej zależą dalsze losy protestu - dodaje Olszowska.

Szefowa pocztowej "Solidarności” w Słupsku nie chciała zdradzić żądań załogi. Listonosze z Gdańska chcą podwyżek pensji do 2500 złotych brutto. (Zbigniew Marecki, map)

Na zdjęciu: – Prawie codziennie musimy roznieść takie paczki z ulotkami. Czasem jest ich kilkanaście rodzajów. Nikt nam za to nie płaci. Mamy dość – mówią słupscy listonosze.
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-11-16
wyświetleń:2858

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 10 Gości