Grudzień 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Chcę tylko dowieść zdrowej prawdy
Rozmiar tekstu: A A A
Zbigniew Steć wciąż ma kłopoty ze zdrowiem i musi się leczyć.
Słupszczanin Zbigniew Steć od lat choruje, m.in. stracił nerkę. Zarzuca urzędnikom sanepidu, że manipulują dowodami i nie pozwalają mu na ujawnienie niewygodnej dla pracodawcy prawdy, że jego kłopoty to wynik pracy w złych warunkach. Sanepid zaprzecza. Steć od początku lat dziewięćdziesiątych pracował w słupskiej firmie Dom-Plast przy produkcji wyrobów z plastiku. Jest przekonany, że wskutek ciągłego kontaktu z barwnikami pylistymi, zaczął chorować. Lekarze wykryli u niego pęknięcie przegrody nosa i usunęli prawą nerkę, gdy okazało się, że nastąpiły w niej zmiany rakowe. Steć zaczął w internecie szukać informacji na temat obu chorób. Wyczytał, że przyczyną zmian mogły być związki metali ciężkich, znajdujące się w barwnikach pylistych. Lekarze, badający go na zlecenie Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Gdańsku, nieoficjalnie przyznawali mu rację, ale ostatecznie uznali za chorobę zawodową tylko zmiany na nosie. Steć odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, który pod koniec ubiegłego roku uchylił niekorzystną dla niego decyzję i nakazał rozpoczęcie procedury od nowa. W czerwcu Steć wystąpił do słupskiego sanepidu o powołanie świadków. Uznał bowiem, że materiały i dowody zbierane przez pracowników tej instytucji nie są wiarygodne.

- Sanepid chce znowu poza moimi plecami dostarczyć WOMP w Gdańsku atesty na barwniki granulowane, które nie są toksyczne. Tzw. opinie środowiskowe dotyczyły działu, w którym nigdy nie pracowałem - opowiada Steć. - Nie wzięto też pod uwagę okresu, w którym pracowałem w najgorszych warunkach. Doszedłem do wniosku, że świadomie chciano lekarzy wprowadzić w błąd.

W końcu udało się doprowadzić do rozprawy administracyjnej w sanepidzie. - Niektórzy świadkowie bali się zeznawać, bo jako czynni pracownicy obawiali się represji ze strony firmy Curver, obecnego właściciela Dom-Plastu - twierdzi Steć. Jego zdaniem, zeznania innych świadków z kolei "nie spodobały się" pracownikom sanepidu, którzy nie chcieli ich zaprotokołować. Steć zaczął więc nagrywać przebieg rozprawy. - Gdy to ujawniłem, pracownicy sanepidu w pierwszym odruchu chcieli sprowadzić policję. Ale dzięki temu doprowadziłem do wpisania w protokole zeznań korzystnych dla mnie - relacjonuje słupszczanin. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Zbieramy tylko informacje, które interpretować będzie WOMP - mówi Józef Pawluk, zastępca dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Słupsku Zarzuty Stecia Sanepid uważa za formę nacisku. - Ale rozumiemy, że każdy ma prawo do walki o swoje. Dlatego puściliśmy w niepamięć incydent z nagrywaniem. Zakładamy, że protokół będzie się po prostu z nim pokrywał - dodaje Pawluk.

- Chcę nagłośnić tą sprawę, bo ona ma charakter precedensowy. Kontaktowali się ze mną ludzie z całej Polski, którzy też chorują, a pracowali przy produkcji plastików - kończy Steć, który napisał też skargę do Głównego Inspektora Sanitarnego.
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Zbigniew Marecki
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-11-25
wyświetleń:3309

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 9 Gości