Kategoria: Aktualności

Śmierć na falach

Rozmiar tekstu: A A A

– Zamiast obserwować wędrówkę ryb obserwujemy, jak padają łupem kłusowników. Na 25 sztuk nie mamy już kontaktu z 15 – mówią ekolodzy, którzy patrolują rzeki z aparaturą nasłuchową.

Ekolodzy dzięki wszczepionym rybom chipom mieli obserwować ich wędrówkę. Tymczasem obserwują, jak trocie padają łupem kłusowników. Policjanci będą ściślej współpracować z ekologami przy ochronie ryb przed przestępcami. Szlachetne ryby wpływające do Słupi na tarło wybijane są przez kłusowników. Do walki z nimi postanowiła ostro włączyć się policja. Stróże prawa chcą wykorzystać technikę namierzania ryb, którą dysponują ekolodzy z Parku Krajobrazowego "Dolina Słupi". Chodzi o chipy radiowe wszczepione trociom.

- Strażnicy parkowi pokazali, że dzięki sygnałowi mogą dotrzeć do domu kłusowników - mówi komisarz Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Ich sprzęt może ułatwić pracę wszystkim służbom zajmującym się ochroną ryb. Będziemy chcieli zacieśnić współpracę. Komendant I Komisariatu Policji w najbliższych dniach spotka się z szefostwem parku.

Pracownicy parku także są otwarci na współpracę. Twierdzą jednak, że niewiele ryb z nadajnikami zostało jeszcze w rzece, bo większość została schwytana przez kłusowników. Na początku listopada 25 rybom wszczepili radionadajniki. Dzięki nim obserwowali jak szybko i dokąd płyną trocie.

- Ze specjalnymi antenami szukamy nad brzegiem sygnałów wysyłanych przez nadajniki - mówi Marcin Miller, specjalista z Parku Krajobrazowego "Dolina Słupi". - O zgrozo, zamiast obserwować wędrówkę ryb, obserwujemy jak padają one łupem kłusowników. Na 25 sztuk nie mamy już kontaktu z 15. W miniony weekend strażnicy namierzyli kolejne dwie trocie. Działające po śmierci ryb radionadajniki "wskazują" na Skarszewo koło Dębnicy Kaszubskiej. Kilka dni wcześniej znaleźli nadajniki i wnętrzności ryb w śmietniku na prywatnej posesji przy ul. Krajewskiego w Słupsku i w ogródku w Redzikowie. Sprawę bada policja.