|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Wyzysk na praktyce
Rozmiar tekstu: A A A
Bardzo często młodociani, czyli osoby poniżej osiemnastego roku życia, byli zatrudniani przy nie w pełni sprawnych urządzeniach, nie zaznajamiano ich także z zasadami bezpieczeństwa pracy.
- Kontrolowane firmy wypadły znacznie gorzej niż w roku ubiegłym - mówi Giedrojć. - W zakresie skarg, wypadków i zagrożeń statystyki wzrosły o ponad sto procent. Młodzi ludzie uczący się zawodu coraz częściej pracują dłużej niż powinni, zmuszani są do dźwigania dużych ciężarów i wykonują prace zarezerwowane dla odpowiednio przygotowanych specjalistów. Pracodawcy wiedzą, że łamią prawo, robią tak jednak, bo liczą na zysk. - Za dwa dni pracy tygodniowo w sklepie jednej ze słupskich piekarni dostawałam sześćdziesiąt złotych miesięcznie - opowiada Karolina, która chce zostać ekspedientką. - A zamiast uczyć się sprzedawać, niemal cały czas sprzątałam i nosiłam ciężkie worki w piekarni.
Oprócz Karoliny w piekarni tej pracowało jeszcze czterech uczniów. Każdy z nich innego dnia. Dzięki temu właściciel firmy codziennie miał do dyspozycji jednego z nich. Koszt ich zatrudnienia to mniej niż trzysta złotych miesięcznie. - Za takie pieniądze nie da się zatrudnić pełnoletniego pracownika, nic więc dziwnego, że pracodawcy chętnie przyjmują uczniów - mówi właściciel zakładu stolarskiego. - Robią wszystko co im się każe, bo chcą się nauczyć zawodu. Część liczy na zatrudnienie po skończeniu praktyk, więc głośno narzekają tylko nieliczni.
Przypadki wykorzystywania uczniów można mnożyć, bo pracodawcy nie boją się konsekwencji. Grozi im mandat w wysokości od tysiąca do pięciu tysięcy. Jednak przypadki wykorzystywania młodych pracowników rzadko wychodzą na światło dzienne.
W rezultacie w jednym ze słupskich zakładów przetwórstwa mięsnego młodociana pracownica straciła dłoń, a zakład usług samochodowych w Chojnicach został zamknięty z powodu zatrudniania uczniów przy pracy z substancjami rakotwórczymi.
- Sprawa ze Słupska już trafiła do prokuratury - wyjaśnia szef słupskiej Państwowej Inspekcji Pracy. - Nie ma problemów przynajmniej z wypłatą wynagrodzeń dla młodocianych. Sytuacja jest jednak coraz gorsza. Przyczyną jest narastające bezrobocie i chęć wykorzystywania pracowników. Ludzie decydują się na pracę, nie zwracając uwagi na warunki w jakich mają pracować. (air)
Roman Giedrojć - szef Państwowej Inspekcji Pracy w Słupsku
– Wyniki naszych kontroli są zatrważające. Młodociani pracownicy są coraz częściej wyzyskiwani. Docieramy niestety nie więcej niż do ośmiu procent wszystkim pracodawców w regionie. Oznacza to, że skala problemu może być znacznie większa. Najgorsze jest to, że ludzie boją się informować o nadużyciach z obawy przed utratą pracy. W efekcie jest coraz więcej tragicznych wypadków. W tym roku mieliśmy kilkaset przypadków, w których musieliśmy wstrzymać pracę. Właściciele zakładów potrafią nawet oszukać podczas wypadków przy pracy. Zmieniają kategorię na lekką, byle nie dowiedziała się o nich Państwowa Inspekcja Pracy.
Fot. Sławomir Żabicki

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 5 Gości