Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Chorzy będą mniej cierpieć
Rozmiar tekstu: A A A
Pacjenci nie muszą już czekać tygodniami na operację, bo od kilku dni w słupskim szpitalu działa nowy laparoskop. Urządzenie za 150 tysięcy złotych pozwala na bezinwazyjny zabieg, po którym szybciej wraca się do zdrowia. Najstarszy z trzech szpitalnych laparoskopów, bo liczący aż 13 lat, został niedawno wymieniony na nowy. - Dotychczasowy był już wyeksploatowany, nieustannie naprawiany i konserwowany - mówi Zbigniew Grzybowski, ordynator oddziału chirurgii ogólnej i naczyniowej słupskiego szpitala. - 13 lat dla takiego urządzenia to cała epoka. Teraz mamy najnowocześniejszy instrument do operacji. Za pomocą urządzenia słupscy chirurdzy robią operacje pęcherzyka żółciowego, popularnie zwanego woreczkiem żółciowym. - Do tej pory przeprowadziliśmy 10 operacji, robiąc jedną-dwie laparoskopie dziennie - mówi Grzybowski. Chirurdzy mogliby operować stale, na trzy zmiany, wszystkich z chorym pęcherzykiem żółciowym. Dlaczego więc zabiegów jest tak mało? - Wszystko przez kontrakt, który już się kończy i nie ma więcej pieniędzy - rozkłada ręce Grzybowski. - Zbliża się koniec roku i Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci nam za przekroczenie limitów.

Dla pacjenta operacja laparoskopowa to same korzyści. - Rana operacyjna jest mniejsza niż przy klasycznym cięciu - tłumaczy ordynator. Grzybowski porównuje klasyczną operację do cięcia szablą. - Między chirurgiem, a człowiekiem z szablą jest taka różnica, że my tę ranę zszywamy i opatrujemy - mówi lekarz. - Natomiast przy laparoskopii robi się trzy niewielkie nacięcia - jedno dwucentymetrowe, przez które wprowadza się sondę z kamerą i dwa jednocentymetrowe na sondy z narzędziami. Co więcej, przy klasycznej operacji pacjent jest hospitalizowany przez pięć dni, natomiast przy laparoskopii już po drugiej dobie można iść do domu. - To też oszczędność dla szpitala - dodaje lekarz.

Pacjenci, którzy byli już operowani laparoskopem są zachwyceni. Pani Anna ma zabieg za sobą i porównanie z doświadczeniami sąsiadki. - Drugiego dnia po zabiegu byłam w domu i zaczynałam normalnie funkcjonować, a sąsiadka po klasycznej operacji w drugim tygodniu jeszcze ledwo chodziła - opowiada słupszczanka.

Według Grzybowskiego, przyszłość chirurgii to laparoskopia.

- Obecnie większość szpitali dąży do laparoskopowej chirurgii małoinwazyjnej - mówi ordynator. - U nas jest to kwestia organizacji pracy i oddziałów. Gdyby była jedna ogólna pracownia laparoskopowa, operacji byłoby więcej, a pacjentów dowożono by na salę. Jeśli chodzi o wyposażenie w nowoczesny laparoskop, Słupsk w niczym nie jest gorszy od Gdańska.

Za tydzień oddział czeka jeszcze jedna rewolucja: laparoskopowo będzie można wykonywać operacje żołądka, trzustki i jelita grubego. A to dlatego, że szpital zakupi skalpel harmoniczny, który umożliwi bezkrwawe przecinanie tkanek. Tak naprawdę problem jest tylko jeden: czy przyszłoroczny kontrakt z NFZ wystarczy do wykorzystania możliwości urządzenia. (Małgorzata Budnik-Żabicka)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2005-09-27
wyświetleń:2071

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 11 Gości