Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Auta do kontroli
Rozmiar tekstu: A A A
Celnicy mają nikłe szanse, aby udowodnić nam, że sprowadzony zza granicy samochód jest więcej warty niż zadeklarowaliśmy. Obawiać mogą się jedynie osoby, które drastycznie zaniżyły cenę lub masowo sprowadzają auta. Duże zamieszanie wywołała zapowiedź Ministerstwa Finansów o akcji urzędników, którzy zaczną sprawdzać, czy przypadkiem nasz samochód sprowadzony zza granicy nie jest wart więcej niż zadeklarowaliśmy w dokumentach celnych. Tymczasem bać mogą się tylko ci, którzy drastycznie zaniżyli ceny sprowadzanych samochodów, aby zapłacić jak najniższy podatek akcyzowy lub ci, którzy masowo sprowadzali samochody. Na przykład jeden z klientów słupskiego Urzędu Celnego zarzekał się, że za mercedesa wartości kilku tysięcy euro dał tylko 100 euro. - Drastycznych przypadków było co najmniej kilkanaście - mówi Tomasz Węgiel z Izby Celnej w Gdyni. - Każdy wnikliwie badamy. To nie dużo zważywszy, że sprowadziliśmy aż 19 tysięcy samochodów (łącznie powiaty: słupski, lęborski, bytowski i chojnicki, a w całej Polsce aż 700 tysięcy). Nadal też nie jest do końca jasne, jakimi kryteriami będą się kierowali celnicy podczas kontroli. - To bardzo skomplikowane - przyznaje celnik. - Na razie badamy, które firmy zagraniczne mogły uprawiać nielegalny proceder.

Po nitce do kłębka celnicy będą trafiać do polskich handlowców, których chcą pociągnąć do odpowiedzialności. Są trzy możliwości ukarania oszustów. Tzw. domiar, czyli dopłata akcyzy plus odsetki, postępowanie karne skarbowe lub sprawa w sądzie. W ostatnim przypadku grozi do dwóch lat więzienia. W przypadku zakupu na fakturę oszustwo łatwej będzie wykryć, ponieważ sprzedający musi mieć kopię dokumentu. Według celników zdarzało się, że właściciele samochodów wystawiali sobie sami fakturę bez pokrycia. Natomiast jeśli strony się po prostu dogadały, wtedy udowodnienie zaniżenia ceny będzie prawie niemożliwe.

W miarę spokojnie mogą spać też osoby, które wprawdzie "minęły się z prawdą" w deklaracjach, ale samochód sprowadziły na własny użytek. Urzędnicy nie będą w stanie sprawdzić każdego. - Mój opel jest wart 1000 euro, ale wykazałem, że zapłaciłem za niego tylko 500 - mówi Wiesław ze Słupska. - Mam rodzinę w Niemczech, która po prostu sprzedała mi auto okazyjnie, bo kupowali nowe.

Takich przypadków jest więcej. Zdarzało się, że Niemcy po prostu oddawali kilkunastoletnie samochody za symboliczne euro, bo nie chcieli płacić za utylizację na złomowisku, która kosztuje kilkaset euro.

- W takich wypadkach to może być skomplikowane - przyznaje Węgiel. - Żeby kogoś ukarać, będziemy musieli najpierw udowodnić, że złamał przepisy. Mamy jednak na to pięć lat.
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2004-12-30
wyświetleń:937

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 6 Gości