|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Rozmowy "na lipę"
Rozmiar tekstu: A A A
Mimo oficjalnych widzeń, w Areszcie Śledczym w Słupsku, osadzeni mają ogromną potrzebę "dyskusji" ze znajomymi przebywającymi na wolności. Komórek za kratami mieć nie można, ale istnieje inny sposób kontaktu zza murów aresztu. Niestety nie podoba się to mieszkańcom okolicy. "Goście" stoją pod murami słupskiego aresztu i porozumiewają się krzykami lub specyficznym językiem migowym za pomocą gestów rąk. - Jest to po prostu męczące! Zjeżdzają się grupki ludzi i krzyczą godzinami. Wiadomo, że są to także koledzy po fachu więźniów i obawiam się o swoje bezpieczeństwo. Policja zdaje się nawet nie reagować. W tej okolicy znajduje się sąd i policjantów jest tam zawsze dużo - powiedziała nam anonimowa mieszkanka kamienicy, w której z okien można podziwiać te widowiska.
- Przecież nie utniemy rąk tym ludziom. Nie ma konkretnego paragrafu, który zakazuje kontaktu z osadzonymi zza murów aresztu. Jeśli przypadkowo przejeżdżają tamtędy funkcjonariusze to starają się rozgonić takie towarzystwo. Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować - mówi Emilia Adamiec, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Tylko służby więzienne są w stanie ograniczać jakoś te kontakty. Mogą to robić jednak jedynie "od środka". - Karamy wieźniów, którzy porozumiewają się w ten sposób ze światem zewnętrznym. Kary są różnego rodzaju, od najgorszej czyli izolatki, przez zabieranie paczek, czy nagany. To normalne w aresztach i więzieniach usytuowanych w centrum miasta - mówi Janusz Damrot, zastępca dyrektora Aresztu Śledczego w Słupsku.
Wygląda na to że na tzw. "lipę" można przychodzić swobodnie. Uważać należy jedynie na przypadkowo odwiedzające tą okolice radiowozy. A spokój mieszkańców... Tym nikt zdaje się nie zaprzątać sobie głowy. (pom)
- Przecież nie utniemy rąk tym ludziom. Nie ma konkretnego paragrafu, który zakazuje kontaktu z osadzonymi zza murów aresztu. Jeśli przypadkowo przejeżdżają tamtędy funkcjonariusze to starają się rozgonić takie towarzystwo. Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować - mówi Emilia Adamiec, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Tylko służby więzienne są w stanie ograniczać jakoś te kontakty. Mogą to robić jednak jedynie "od środka". - Karamy wieźniów, którzy porozumiewają się w ten sposób ze światem zewnętrznym. Kary są różnego rodzaju, od najgorszej czyli izolatki, przez zabieranie paczek, czy nagany. To normalne w aresztach i więzieniach usytuowanych w centrum miasta - mówi Janusz Damrot, zastępca dyrektora Aresztu Śledczego w Słupsku.
Wygląda na to że na tzw. "lipę" można przychodzić swobodnie. Uważać należy jedynie na przypadkowo odwiedzające tą okolice radiowozy. A spokój mieszkańców... Tym nikt zdaje się nie zaprzątać sobie głowy. (pom)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 9 Gości