Kategoria: Aktualności

Przywiązani do sieci

Rozmiar tekstu: A A A

Jarosław Domaradzki, przedsiębiorca ze Słupska, już pół roku temu powinien móc zmienić operatora telefonii komórkowej, zachowując dotychczasowy numer telefonu. Niestety, mimo że tak stanowi prawo, to nadal tylko teoria. Operatorzy sieci komórkowych zdają się mieć naszą wygodę za nic i nie przystosowali się jeszcze do tych zasad. Teraz okazuje się, że na to co nam się zgodnie z prawem należy, będziemy musieli jeszcze poczekać. I to długo. Od ośmiu lat mam ten sam numer telefonu. Dobrze znają go już wszyscy moi klienci, kontrahenci i współpracownicy, więc nie mogę pozwolić sobie na zmianę operatora, a tym samym numeru -­ przyznaje J. Domaradzki, który w Słupsku prowadzi m.in. restaurację "Anna de Croy". ­ Aktualna oferta mojego operatora mi odpowiada. Jednak gdyby inny zaproponował mi ciekawszą, chciałbym ją zmienić i zachować swój numer. Niestety, na razie to nie jest możliwe. Przekonała się o tym Karolina Kamińska, pracująca na umowę-zlecenie w biurze rachunkowym w Słupsku. ­ Większość moich znajomych ma telefony w innej sieci niż ja i dzięki temu mogą między sobą rozmawiać taniej. Też bym tak chciała, ale mój obecny numer wysyłałam wraz z dokumentami do firm, w których starałam się o pracę. A jeśli któraś zechce mnie zatrudnić i się ze mną nie skontaktuje? Muszę więc zostać przy dotychczasowym operatorze.

Operatorzy sieci komórkowych, mimo że już od dawna wiedzieli o konieczności wprowadzenia usługi przeniesienia numeru abonenta do innej sieci, dopiero się do tego przygotowują.

-­ Prosiliśmy Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty o 16 miesięcy na wdrożenie usługi. Dostaliśmy dziewięć -­ mówi Roman Wilkoszewski z Gdańska, rzecznik grupy TP SA, w skład której wchodzi Idea. Operatorzy proszą o czas, bo ­ jak twierdzą ­ nie wiedzą jeszcze np. jak rozwiązać problem informowania abonenta z jaką siecią się łączy. Wiadomo natomiast, że usługa będzie płatna. Przeniesienie numeru będzie kosztować prawdopodobnie tyle, co na zachodzie Europy, czyli około 200 złotych. (nik)

Fot. Krzysztof Tomasik