|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Nie dam się policji
Rozmiar tekstu: A A A
Takie wyjaśnienia oburzyły rodzinę pana Czesława (nazwisko do wiadomości redakcji), który złożył do sądu zażalenie na decyzję prokuratury.
- Nie mogłem się z tym zgodzić, bo policjanci przedstawiali inną, nieprawdziwą wersję - skarży się słupszczanin. - Byliśmy zastraszani i gnębieni, do mnie celowano z broni palnej bez żadnego powodu.
Prezes sądu: Te sprawę trzeba wyjaśnić
Sąd po rozpatrzeniu zażalenia nakazał prokuraturze dokładniejsze przeprowadzenie śledztwa. - Brakowało m.in. dokumentów, które dałyby odpowiedź, jak przebiegało rozpoznanie policyjne przed rozpoczęciem akcji - mówi Krzysztof Ciemnoczołowski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku. - Poza tym trzeba wyjaśnić zarzucane funkcjonariuszom przez poszkodowanych przekroczenie uprawnień. Prezes zaznacza, że nie chodzi tu o wysadzenie drzwi i strzały ostrzegawcze, które były częścią akcji, ale o rzekome stosowanie przemocy wobec bezbronnych domowników.
Wcześniej sąd próbował te dokumenty wydobyć od policji, na próżno. - Dlatego sprawę oddaliśmy prokuraturze - wyjaśnia wiceprezes. Jak się dowiedzieliśmy w słupskiej prokuraturze, sprawa ma zakończyć się za kilka dni.
Pokrzywdzony: Niech zapłacą za moją krzywdę
Pan Czesław już zapowiada dochodzenie swoich praw na drodze cywilnej. Od policji domaga się odszkodowania. - Z powodu napaści antyterrorystów moja firma straciła ponad 25 tysięcy złotych - obliczył. - Przez kilka dni nie mogliśmy w ogóle pracować. Poza tym mamy uraz, który w psychice pozostanie do końca życia. Żona i córka boją się do dziś, gdy zobaczą funkcjonariuszy, mimo że minął prawie rok i już na drugi dzień po tragedii wyprowadziliśmy się z tego pechowego domu.
Pan Czesław twierdzi, że część kontrahentów zrezygnowała z jego usług, bo obawiali się, że ma kontakty z półświatkiem. Jego i jego żony telefony komórkowe z danymi klientów przez kilka tygodni były trzymane w policyjnym depozycie. Do dziś nikt ich nie przeprosił.
O tym pisaliśmy
O sprawie szeroko pisaliśmy już pięciokrotnie. Po niefortunnej akcji, gdzie policjant ranił policjanta, o postrzelenie podejrzewano 61-letniego pana Czesława, który według policji w majtkach i podkoszulku rzucił się na sześciu uzbrojonych po zęby antyterrrorystów. Ten wątek jednak szybko prokurator wykluczył. W końcu nie udało się ustalić, jak doszło do strzału. Prokurator wykluczył też, że antyterroryści byli brutalni wobec Czesława, jego żony i 16-letniej córki. (Piotr Kawałek)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 6 Gości