|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Hydranty pod lupą
Rozmiar tekstu: A A A
Przypomnijmy, że tydzień temu wieczorem nieznany sprawca podpalił opustoszały budynek magazynowy przy ul. Jaracza w Słupsku. Ogień szybko objął pomieszczenie na piętrze budynku oraz dach. W akcji gaśniczej wzięło udział trzydziestu strażaków. Ogień ugaszono dopiero po pięciu godzinach. Udało się uratować przed płomieniami znajdujący się w pobliżu trzypiętrowy budynek mieszkalny oraz hurtownię sprzętu sanitarnego. Pożar zapewne ugaszony zostałby wcześniej, gdyby nie problemy z hydrantami.
- Okazało się, że do znajdujących się w pobliżu płonącego domu hydrantów nie można było podłączyć strażackich węży. Musieliśmy sprowadzić na miejsce cysternę, której nie powinno się używać w miastach – mówi dowodzący akcją gaśniczą Grzegorz Ferlin, zastępca Komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku.
Oburzony stanem słupskich hydrantów był Tomasz Rosiński, słupski radny niezależny. W miniony piątek złożył do prezydenta miasta interpelację o jak najszybsze powołanie komisji, która zbada działanie wszystkich hydrantów w Słupsku. W poniedziałek na polecenie prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego pracownicy „Wodociągów” rozpoczęli ich kontrolę. Zdaniem Przemysława Lipskiego, rzecznika prasowego słupskich „Wodociągów”, skontrolowano już ponad 100 hydrantów i tylko kilka z nich było niesprawnych. Zapewnia jednak, że wszystkie znajdujące się w okolicy płonącego budynku, czyli w rejonie ulic Jaracza i Długiej działały poprawnie i można było z nich czerpać wodę. – Strażacy dysponują wciąż aktualizowanymi przez nas danymi o położeniu hydrantów. Nawet, jeżeli mieli problem z jednym z nich, mogli skorzystać z innego urządzenia znajdującego się w pobliżu miejsca pożaru – mówi P. Lipski.
- To jakieś nieporozumienie. Nie chcemy oczerniać „Wodociągów”, ale skoro podczas pożaru strażacy nie mogą odkręcić hydrantu i podłączyć do niego węża, to znaczy, że jest on niesprawny! Niestety, gdy płonie budynek nie mamy czasu nas to, by kombinować jak uruchomić hydrant. W takich sytuacjach każda minuta jest dla nas bardzo ważna i nikt dla sportu nie rozwija 300-metrowego węża – mówi G. Ferlin. Dodaje on, że strażacy wielokrotnie zwracali się do słupskich „Wodociągów” o sprawdzenie stanu miejskich hydrantów, ale ci zawsze odpowiadali, że wszystkie działają bez zarzutów. - Jak jest faktycznie, okazało się w felerną środę – dodaje G. Ferlin. (ars)
Na zdjęciu: woda użyta do gaszenia pożaru budynku magazynowego przy ul. Jaracza w Słupsku pochodziła z odległych o kilkaset metrów hydrantów
Fot. Artur Stencel

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 5 Gości