W końcu sypnęło. I to tak mocno, że w regionie słupskim kilkanaście samochodów wylądowało w przydrożnych rowach. Intensywne opady śniegu zaskoczyły przede wszystkim kierowców, którzy nie byli przygotowani na śliską nawierzchnię i nie zmienili na czas ogumienia w swoich pojazdach. - Tylko w sobotę, kiedy opady śniegu nie były jeszcze zbyt duże doszło do sześciu, na szczęście niezbyt groźnych kolizji - zapewnia dyżurny oficer słupskiej policji. Potem było już tylko gorzej. W niedzielę, w południe policja zanotowała trzy kolizje, potem kilka następnych. Wszystkiemu winna była pogoda i zbytnia nieuwaga kierowców.
- Wśród kierowców panuje jeszcze letnie rozprężenie - twierdzi asp. sztab. Emilia Adamiec, rzecznik prasowy słupskiej policji. Część z nich zapomniała o oponach i o bezpiecznej odległości pomiędzy pojazdami. Czasem lepiej skorzystać z komunikacji miejskiej niż z własnego auta.
Padający wilgotny śnieg utworzył na drodze zamarzającą warstwę. W niektórych miejscach tworzyło się błoto pośniegowe, pomimo że przez całąnoc z soboty na niedzielę jeździły trzy tzw. solarki i jedna piaskarka.
- Czuwamy cały czas - mówi dyżurny dyspozytor Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku. - Jeździliśmy całą noc. W niedzielę pierwszy samochód wyjechał dopiero o godzinie 10, ale sytuację udało się opanować.
Po południu na drogach Słupska jeździły już solarki, piaskarki, ciągniki do odśnieżania chodników i jeden pług. Nie wszyscy jednak solidnie wykonywali swoją pracę. Na trasie Nad Śluzami-Park Kultury i Wypoczynku jeden z ciągników do odśnieżania chodników - nie należący do PGK - zrobił dwie rundy... z podniesionym lemieszem. (Marcin Kamiński)