Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Lekarze zarobią kosztem pacjentów
Rozmiar tekstu: A A A
Ani złotówki na leczenie pacjentów nie dołoży już w tym roku szpitalom Narodowy Fundusz Zdrowia. Wszystkie pieniądze musi wydać na obiecane przez rząd trzydziestoprocentowe podwyżki dla lekarzy. To spowoduje, że kolejki do specjalistów będą jeszcze dłuższe. Pacjenci słupskiego szpitala na niektóre protezy, zabiegi, czy specjalistyczne badania czekają nawet cztery lata. Wszystko dlatego, że Narodowy Fundusz Zdrowia, nie patrząc na rzeczywiste potrzeby, ustala niskie limity zabiegów, za które zapłaci. Pozostałym chorym każe czekać, aż będzie znowu dzielił fundusze. By pomóc cierpiącym, lekarze decydują się jednak na dodatkowe zabiegi, licząc, że pieniądze odzyskają później. Powoduje to ogromne długi, które w przypadku słupskiej placówki sięgają już 2,5 milionów złotych. - W tym roku dodatkowych pieniędzy na utrzymanie szpitali nie ma i już nie będzie, bo całą rezerwę pochłonie sfinansowanie podwyżki płac lekarzy - mówi Mariusz Szymański, rzecznik prasowy pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Szpitale nie mogą przyjmować więcej pacjentów niż mają zapisanych w kontrakcie. Dyrektorzy muszą oszczędzać i tak planować wydawanie pieniędzy, żeby wystarczyły na cały rok.

Pacjenci się boją
Najdłuższe kolejki są dziś na oddziale ortopedii. Na protezy, na przykład, stawów biodrowych, pacjenci oczekują nawet cztery lata. Lepiej jest na innych oddziałach, ale i tutaj na planowany zabieg wycięcia żylaków trzeba czekać kilka miesięcy. Nawet najmniejsi pacjenci, przy leczeniu których liczy się każdy dzień, muszą oczekiwać na rehabilitację po trzy miesiące. - Na rozpoczęcie rehabilitacji synka udało mi się dostać tylko dlatego, że ktoś wypadł z listy - mówi Agnieszka Anuszkiewicz, mama półrocznego Kacpra. - Cały czas żyłam w nerwach, bo synek miał wystającą przepuklinę pępkową, która była wielka jak piłka do ping-ponga. Nie miałam jednak innego wyjścia i musiałam czekać, bo w całym regionie słupskim jest tylko jedna rehabilitantka, która zajmuje się takimi przypadkami.

Specjaliści od rehabilitacji ostrzegają, że mali pacjenci nie mogą czekać na pomoc w nieskończoność, bo to może mieć dla nich opłakane skutki. - Jeśli dziecko trafi na rehabilitację najwyżej do szóstego miesiąca życia, to na poprawę jego postawy trzeba dziesięciu wizyt w ciągu pięciu tygodni, a jeśli dziecko dotrze do nas dopiero, gdy ma dziesięć miesięcy to na jego leczenie potrzebujemy dwóch lat - ostrzega Agata Konobrodzka, fizjoterapeutka zajmująca się dziećmi. - Dlatego nikt nie przekona mnie, że nie mogę przyjmować pacjentów, bo szpital nie ma na to pieniędzy.

Długi będą rosły
Dyrektorzy szpitali na dodatkowe pieniądze, które zwykle pozwalały im zmniejszyć zadłużenie za leczenie ponadlimitowych pacjentów, bardzo liczyli. - Niestety, brak funduszy oznacza, że kolejki do lekarzy specjalistów bardzo się wydłużą - twierdzi Ryszard Stus, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. - Pierwszeństwo będą mieli ci, co nie mogą dłużej czekać. Tych, co są w lepszym stanie ustawimy w kolejki. Będę jednak dalej zadłużał szpital. Nie odmówię przecież pomocy żadnemu pacjentowi, bo nie chcę mordować ludzi Według szacunków dyrektora Stusa, dług jego placówki do końca roku może wzrosnąć do pięciu milionów złotych. (Marcin Prusak)

Na zdjęciu: Agnieszka Anuszkiewicz (z prawej) czekała na rehabilitację Kacpra dwa miesiące. Na terapię udało jej się trafić w ostatniej chwili pozwalającej na szybkie wyleczenie. - Nie potrafię sobie wyobrazić, że inne matki miałyby czekać dłużej - mówi młoda mama. Na zdjęciu z rehabilitantką Agatą Konobrodzką.
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-07-17
wyświetleń:2464

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 12 Gości