|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Niż tnie szkolne etaty
Rozmiar tekstu: A A A
W ciągu kilku lat w szkołach Słupska ubędzie 5 tysięcy uczniów!
Na pytanie, jak rozwiązać ten problem, odpowiada strategia
oświatowa. W dokumencie znalazło się sześć pomysłów na
przyszłość szkolnictwa. Różnią się one wysokością dopłat do
szkół z miejskiej kasy. A od tego zależy jak liczne będą klasy,
ilu nauczycieli straci pracę oraz ile szkół, ewentualnie,
zostanie zlikwidowanych. Przy najbardziej oszczędnym wariancie
już w przyszłym roku szkolnym pracę straciłoby aż 500 pedagogów!
Opracowanie strategii wymusiła spadająca liczba uczniów - niż demograficzny powoduje, że co roku naukę rozpoczyna o kilkuset uczniów mniej. Przez kilka miesięcy specjalna komisja zastanawiała się, co z tym fantem zrobić. Efektem jest dokument, w którym zaproponowano radnym sześć rozwiązań. - Warianty dają różne możliwości i skutki. Można wybrać mniejsze klasy i obecną sieć szkół. Można też przyjąć, że klasy będą liczniejsze, a szkół trochę mniej. Od tego, ile dołożymy do oświaty, zależy poziom zatrudnienia nauczycieli - przy mniejszej liczbie klas i szkół większa grupa pedagogów straci pracę - mówi wiceprezydent Ryszard Kwiatkowski.
W pierwszym wariancie, komfortowym dla uczniów i nauczycieli, klasy będą nieliczne (w roku szkolnym 2009/2010 średnia w szkołach podstawowych to 19 uczniów), praktycznie nie będzie zwolnień nauczycieli (liczba etatów zmaleje przez naturalne przejścia na emeryturę). Wadą tego wariantu są jednak koszty. W tym roku szkolnym do oświaty miasto dokłada 15 mln zł, w przyszłym roku byłoby to już 20 mln, a w 2009/2010 - prawie 30 mln zł.
Przeciwieństwem takiej wizji jest wariant szósty. Zakłada on, że miasto do oświaty dokładać nie będzie - szkoły będą finansowane tylko z subwencji z budżetu państwa. W tej wersji klasy będą liczyć 36 uczniów, a kilkuset nauczycieli straci pracę. Już w przyszłym roku szkolnym musiałoby odejść około 500 pedagogów. Później co roku byłaby to grupa około 40 - 50 osób.
Inne wersje to rozwiązania pośrednie między tymi skrajnościami - dopłaty miasta nie rosną drastycznie, w miarę łagodnie spada liczba miejsc pracy dla pedagogów, a klasy są średniej wielkości. Prezydent skierował stratagię pod obrady radnych na grudniowej sesji. Jednak Komisja Oświaty uznała, że decyzja wymaga głębszego zastanowienia i konsultacji społecznych. Prawdopodobnie więc radni decyzję, co dalej z oświatą, podejmą dopiero w styczniu. (sta)
Opracowanie strategii wymusiła spadająca liczba uczniów - niż demograficzny powoduje, że co roku naukę rozpoczyna o kilkuset uczniów mniej. Przez kilka miesięcy specjalna komisja zastanawiała się, co z tym fantem zrobić. Efektem jest dokument, w którym zaproponowano radnym sześć rozwiązań. - Warianty dają różne możliwości i skutki. Można wybrać mniejsze klasy i obecną sieć szkół. Można też przyjąć, że klasy będą liczniejsze, a szkół trochę mniej. Od tego, ile dołożymy do oświaty, zależy poziom zatrudnienia nauczycieli - przy mniejszej liczbie klas i szkół większa grupa pedagogów straci pracę - mówi wiceprezydent Ryszard Kwiatkowski.
W pierwszym wariancie, komfortowym dla uczniów i nauczycieli, klasy będą nieliczne (w roku szkolnym 2009/2010 średnia w szkołach podstawowych to 19 uczniów), praktycznie nie będzie zwolnień nauczycieli (liczba etatów zmaleje przez naturalne przejścia na emeryturę). Wadą tego wariantu są jednak koszty. W tym roku szkolnym do oświaty miasto dokłada 15 mln zł, w przyszłym roku byłoby to już 20 mln, a w 2009/2010 - prawie 30 mln zł.
Przeciwieństwem takiej wizji jest wariant szósty. Zakłada on, że miasto do oświaty dokładać nie będzie - szkoły będą finansowane tylko z subwencji z budżetu państwa. W tej wersji klasy będą liczyć 36 uczniów, a kilkuset nauczycieli straci pracę. Już w przyszłym roku szkolnym musiałoby odejść około 500 pedagogów. Później co roku byłaby to grupa około 40 - 50 osób.
Inne wersje to rozwiązania pośrednie między tymi skrajnościami - dopłaty miasta nie rosną drastycznie, w miarę łagodnie spada liczba miejsc pracy dla pedagogów, a klasy są średniej wielkości. Prezydent skierował stratagię pod obrady radnych na grudniowej sesji. Jednak Komisja Oświaty uznała, że decyzja wymaga głębszego zastanowienia i konsultacji społecznych. Prawdopodobnie więc radni decyzję, co dalej z oświatą, podejmą dopiero w styczniu. (sta)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 9 Gości