 |
Fot. sxc.hu |
Potwierdziły się krążące od kilku miesięcy nieoficjalne pogłoski o możliwej rezygnacji Stanów Zjednoczonych z budowy elementów Tarczy Antyrakietowej w Polsce i Czechach. Oficjalną informację do rządów obu krajów ogłosił sekretarz obrony USA Robert Gates. Zdaniem prezydenta Baracka Obamy nowy system obrony antyrakietowej, który zostanie wprowadzony w życie zamiast poprzedniego będzie nowocześniejszy, szybszy i bezpieczniejszy - zarówno dla USA, jak i ich sojuszników. Zmiana planów nie oznacza zmiany we wzajemnych stosunkach Stanów Zjednoczonych z Republiką Czeską i Polską. Nowy system obronny będzie korespondował z systemem NATO, a uwaga w kwestii obrony przeciwrakietowej pozostaje skoncentrowana na Iranie, a nie na Rosji. Minister obrony USA Robert Gates wyjaśnił również, że w ramach zmodyfikowanego programu tarczy antyrakietowej Stany Zjednoczone rozmieszczą okręty wyposażone w system antyrakietowy AEGIS i rakiety przechwytujące, by chronić USA i ich europejskich sojuszników. Lądowe systemy obronne zostaną rozlokowywane w drugiej fazie programu począwszy od roku 2015. Umowę w sprawie instalacji w Polsce elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej przedstawiciele rządów Polski i Stanów Zjednoczonych podpisali 20 sierpnia 2008 roku. Warto zauważyć, że umowa ta do tej pory nie została jeszcze ratyfikowana przez polski parlament. Zdaniem ekspertów mogło to stać się przyczyną zmiany planów przez Amerykanów. USA nie wycofywałyby się tak łatwo z tych ustaleń, gdyby widziały, że Polsce na tym zależy. Od początku rządów Baracka Obamy, było wiadomo, że Amerykanie będą chcieli zmodyfikować projekt tarczy antyrakietowej w Europie. Z jednej strony, ze względu na panujący kryzys gospodarczy, Obama zapowiedział daleko idące oszczędności. System naziemnej tarczy antyrakietowej to bardzo kosztowne rozwiązanie. Można się było spodziewać zmian w tym aspekcie. Warto zauważyć, że Amerykanie nie mówią o zarzuceniu programu budowy tarczy, ale o odłożeniu, czy też wstrzymaniu oraz o modyfikacji założeń. Program będzie dopasowany do oceny zagrożenia, jakie dla USA stanowi Iran. Obecna administracja przyjmuje, że niebezpieczeństwo nie jest tak bliskie jak wcześniej sądzono. System obrony przeciwrakietowej jest kontynuacją powziętej w latach 80. inicjatywy obrony strategicznej SDI, zwanej „gwiezdnymi wojnami”. W założeniu wielowarstwowy - ma zapewniać obronę przed pociskami dalekiego zasięgu oraz wystrzelonymi z mniejszych odległości. System ma ochraniać terytorium USA i amerykańskie wojska rozlokowane w różnych częściach globu oraz - częściowo - terytoria sojuszników z NATO. Dotychczas elementy tarczy zostały ulokowane na Alasce i w Kalifornii, trzecia baza - w Europie Środkowej - miałaby wzmocnić ochronę wschodniego wybrzeża USA i ochronić część Europy. Pociski przechwytujące nie zawierałyby żadnego ładunku wybuchowego, niszcząc cel samą energią uderzenia. Miałyby przechwytywać wrogie rakiety w środkowej fazie lotu, kiedy znajdują się najwyżej i poruszają się najwolniej. Według zapewnień Agencji Obrony Przeciwrakietowej - MDA - nie ma obaw, by zestrzelony pocisk balistyczny wyrządził szkody na ziemi - część jego szczątków pozostałaby nad atmosferą, a te, które by spadały w kierunku ziemi, spaliłyby się. Także pocisk przechwytujący, który chybiłby celu, spłonąłby wskutek tarcia w atmosferze. MDA nie ukrywa, że procedura decyzyjna musiałaby być tak szybka, że nie byłoby czasu na konsultacje z sojusznikami w sprawie użycia antyrakiet.