Kategoria: Aktualności

Słupia - śmierdząca sprawa…

Rozmiar tekstu: A A A

Inwazja coli! Te niebezpieczne bakterie zagnieździły się w Słupi; lekarze przestrzegają, że kąpiel w skażonej rzece może skończyć się dramatycznie. Amatorzy pływania się nie przejmują. 12-letni Tomek ze Słupska mówi krotko. - Nie wyobrażam sobie, żeby nie wskoczyć do rzeki. Słońce praży, przecież nie będą się kisił. Podobną beztroskę wykazuje, niestety, znacznie więcej osób. Tymczasem ostatnie wyniki badań przeprowadzonych przez Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Słupsku biją na alarm. Przy Ośrodku Sportu i Rekreacji Słupia nie nadaje się do kąpieli z powodu znacznie przekroczonej zawartości bakterii coli. Nie wolno się również kapać w stawku przy ulicy Arciszewskiego. - To skutek wylewania do wody zawartości szamb oraz odchodów zwierzęcych. Ludzie nie chcą płacić za wywóz fekali i pozywają ich się do Słupi. Nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa takiego postępowania - tłumaczy Janusz Zaręba ze słupskiego sanepidu.

A skutki kontaktu ze skażoną wodą mogą być fatalne. Ordynator oddziału chorób zakaźnych w słupskim szpitalu Jerzy Barłog wylicza między innymi biegunkę, wymioty, gorączkę, choroby skóry, odczyny ropne i zapalne. - Wody skażonej bakteriami coli należy absolutnie unikać - przestrzega. Zdenerwowania sytuacją nie kryją wędkarze. Jacek Rojek zrezygnował nawet z uprawiania ulubionego sportu: - Rzeka jest strasznie zanieczyszczona i to widać. Co prawda ryby złowione w takiej wodzie po usmażeniu można jeść, ale jak patrzy się na odchody płynące nurtem to odechciewa się wszystkiego.

Na szczęście skażenie Bałtyku do którego wpływa Słupia i kąpieliska w Ustce jest mało prawdopodobne: - Te wody maja różną konsystencję. To, że coli występuje w jednym miejscu, nie znaczy, że automatycznie pojawi się w drugim - uspokaja J. Zaręba z sanepidu. (pio)