Styczeń 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
W matni sprawiedliwości
Rozmiar tekstu: A A A
Małżeństwo ze Słupska nie może pozbyć się nieistniejącego długu, który powstał na podstawie sfałszowanego weksla. Upływ czasu, dziwne zabiegi prawne i nie mniej dziwne orzeczenia prokuratury oraz sądów spowodowały, że fałszywy dług nieomal się zalegalizował. Małżonkowie Piotr i Anna Wasilewscy w latach.90 prowadzili sklep i firmę naprawy sprzętu AGD. Ich kłopoty zaczęły się kiedy wzięli towar z hurtowni Wiesława Śledzia i Romana Chojnackiego. - To było dosłownie kilka bluzek, których żonie nie udało się sprzedać - mówi Piotr Wasilewski. - Zażądano od nas rozliczenia. Zrobiłem to, ale wychodząc usłyszałem. - "Jeszcze nam zapłacisz nie raz”. Małżonkowie boją się ujawnić (na ich prośbę zmieniliśmy im personalia), bo jak twierdzą byli wielokrotnie zastraszani przez wierzycieli i nawiedzani w domu. Okazało się, że wkrótce właściciele hurtowni skierowali sprawę do sądu o rzekome długi małżonków wobec nich. 16 maja 1994 roku, sędzia Sądu Gospodarczego - Janina Klimkiewicz wydała nakaz zapłaty dla hurtowni na sumę 1200 zł. - Sąd wydał to postanowienie na podstawie sfałszowanego weksla - mówi Wasilewski, o czym natychmiast powiadomił policję.

Rok po wyroku, policja dzięki biegłemu grafologowi ustaliła, że weksel rzeczywiście był sfałszowany. Kto i dlaczego to zrobił, już nie stwierdzono. Jak wyjaśnia prokurator Robert Firlej, nadzorujący postępowanie, biegły nie potrafił jednoznacznie stwierdzić kto podpisał weksel. Nie miało znaczenia, że Chojnacki posługiwał się nim przed sądem. Dlaczego wcześniej sąd nie sprawdził weksla? - Gdybyśmy brali takie okoliczności pod uwagę w czasie rozpraw, nigdy nie zakończylibyśmy wielu spraw. Podstawą orzeczeń są dokumenty - mówi Piotr Bordakiewicz, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku.

Po śledztwie policji zapadła cisza. - Myśleliśmy, że sprawa się przedawniła, bo roszczenia między podmiotami gospodarczymi zanikają po trzech latach - mówią Wasilewscy.

Apogeum kłopotów było jednak przed nimi. Aż po ośmiu latach, w maju 2003 roku, sędzia Mariusz Struski, wówczas przewodniczący IX Wydziału Cywilnego, wznowił sprawę i na posiedzeniu niejawnym nadał klauzulę wykonalności dla rzekomego długu dla spółki. Ale wierzytelność nie był już w rękach hurtowni. Dług znalazł się w formie cesji (przeniesienia) w spółce Simplex, zajmującą się m.in. działalnością ochroniarską, detektywistyczną i ściąganiem należności. Udziałowcami spółki są... Śledź i Chojnacki! Dla sędziego Bordakiewicza (sędzia Struski był dla nas nieuchwytny) sprawa jest czysta. - Od momentu wydania prawomocnego wyroku wierzytelność przedawnia się po dziesięciu, a nie trzech latach. - Ci ludzie zrobili błąd. Po stwierdzeniu, że weksel jest fałszywy mogli prosić o wznowienie postępowanie. Mieli na to jednak pięć lat i czas minął - mówi nam wiceprezes. - Co mają zrobić teraz Wasilewscy? - pytamy. - Trudno powiedzieć - mówi sędzia.

Tymczasem ściąganie długu na podstawie fałszywego weksla trwa w najlepsze mimo, że w kwietniu 2006 roku umorzył ją komornik, któremu Simplex zlecił windykację. Teraz spółka wnosi do sądu o wyjawienie majątku Wasilewskich. Czy to normalna praktyka sądowa? - pytamy Bordakiewicza. - Tak stanowią przepisy - mówi nam sędzia.

Mimo wielu prób, nie udało nam się skontaktować z właścicielami Simplexu (nikt nie odbiera telefonów). Żona Wiesława Śledzia była zdziwiona, że mąż ma jakąś spółkę i jak nam powiedziała, jest on za granicą i wróci nie wcześniej niż za miesiąc. (Michał Kowalski)

Sprawa małżeństwa słupskich przedsiębiorców ciągnie się w tutejszych sądach dwanaście lat.
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-09-01
wyświetleń:5533

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 13 Gości