|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia
Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |
USD zł |
EUR zł |
CHF zł |
Kategoria: Aktualności
Rodzice popijali alkohol, a... dzieci płakały za ścianą
Rozmiar tekstu: A A A
Zapobiec tragedii
- Zapobiegliśmy tragedii - mówi Krzysztof Wojdyna, pracownik socjalny MOPR w Słupsku. - W tym domu nie działo się dobrze, w rodzinie również. Kobiecie kilka lat wcześniej odebrano szóstkę dzieci, bo nie była w stanie sprawować należytej opieki (przebywają w domu dziecka). Teraz jej najmłodsze dzieci były pozostawione samopas.
Pracownicy MOPR od dawna zajmowali się tą rodziną. Mieli nawet nadzieję, że zacznie ona normalnie funkcjonować.
- Były już sukcesy, podczas naszych wcześniejszych wizyt wskazywaliśmy co rodzina ma zmienić, czego potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania - opowiada Krzysztof Wojdyna. - Niestety, podczas niezapowiedzianej wizyty okazało się, że problemem jest alkohol i obce osoby, których nigdy nie widzieliśmy i nie wiemy kim są. Ta kobieta, jeszcze młoda, z nowym partnerem miała szansę rozpocząć nowe życie i stworzyć tej dwójce normalną, wspaniałą rodzinę. Mogła też odzyskać poprzednią szóstkę. Teraz szansę zaprzepaściła - dodaje.
Pracownicy socjalni wkroczyli w ostatniej chwili. Sąsiedzi rodziny Anny B. nie są skorzy do rozmów. Boją się.
- Naprawdę różne rzeczy tutaj się działy - twierdzi jedna z sąsiadek Anny B. - Libacje, hałasy do późna w nocy, tłumy ludzi, którzy odwiedzali ich o każdej porze dnia i nocy. Koszmar. Nie można było spać przez nich. Dobrze, że w końcu dzieci im zabrano. To taka rodzina, że lepiej plecami się nie odwracać. Nóż mogą wbić...
Smutne oczy dzieci
Gdy odwiedzamy dzieci w szpitalu już nie wyglądają na zabiedzone. Mają tylko smutne oczy. Leszek Dębicki, ordynator słupskiej pediatrii, pod którego opiekę trafiły, potwierdza jednak brak należytej opieki nad dziećmi.
- Nie zabezpieczono im odpowiednich warunków do prawidłowego rozwoju. Były bardzo zaniedbane i brudne - dodaje. - Jednak gdy tylko je umyliśmy i przebraliśmy w odpowiednie i czyste ubranka, zaczęły wyglądać tak jak powinny. Kingę nawet możemy wpuścić na okładki pism...
Anna B. w sierpniu otrzymała "becikowe". W ubiegłym tygodniu, w środę, otrzymała pomoc z działu świadczeń rodzinnych. Te pieniądze prawdopodobnie przepiła. Dlaczego tak się stało? Słupski psycholog Władysław Hałasiewicz nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.
Nowa rodzina?
- Trudno określić, dlaczego tak się dzieje. Jeśli jest to rozwój choroby alkoholowej, co może mieć tu miejsce, to taka potrzeba napicia się staje się nadrzędną. Podobnie jest z innymi używkami. A przecież dzieci wymagają ogromnej troski i zaangażowania. Niestety, takie błędy przenoszą się z pokolenia na pokolenie. Jednak tu należy mieć nadzieję, że jeśli trafią do innej rodziny, która będzie potrafiła zająć się nimi w odpowiedni sposób, to będą funkcjonować normalnie i nie będą powielać błędów swoich naturalnych rodziców.
Prawdopodobnie tak się stanie, bo kurator sądowy zawnioskował o odebranie praw rodzicielskich Annie B. Kobieta odpowie też przed sądem, bo policja sporządziła już wniosek o ukaranie jej ze względu na zaniedbanie obowiązków rodzicielskich.
Becikowe czy wódkowe
Czy często rodziny pobierające zasiłki z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie je przepijają? Dlaczego w takim wypadku pieniądze do nich trafiają? Pracownicy MOPR twierdzą, że robią wszystko, aby rodziny zagrożone patologią lub patologiczne nie przeznaczały pieniędzy na alkohol.
- Gdy w rodzinie jest patologia staramy się dać im pomoc rzeczową nie finansową - dodaje Wojdyna. - Mało tego, czasem z rodzicami robimy wspólnie zakupy i widzimy, co jest kupowane. Niestety, nie możemy zapobiec wszystkiemu, nie wszystko da się sprawdzić.
W ubiegły piątek dzieci trafiły do Domu Dziecka w Lęborku. Sąd zadecydował, że do czasu trwania postępowania, które ma orzec czy dzieci zostaną odebrane rodzicom na zawsze czy tylko czasowo, będą one przebywać w tej placówce. Rodzice maleńkiej Kingi i Agatki muszą się teraz postarać, aby ta dwójka, tak jak odebrana kilka lat wcześniej szóstka, nie trafiła na zawsze do Domu Dziecka. Teraz oprócz nadzoru kuratorskiego muszą spełnić większe wymagania.
- Matka obiecała poprawę. Na razie ma czas, aby zrobić coś ze sobą, podjąć regularną pracę i unormować życie. Musi także podjąć leczenie - usłyszeliśmy od pracownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Nie oznacza to jednak, że sąd rozpatrzy tę sprawę na ich korzyść. Może orzec odebranie władzy rodzicielskiej. Wtedy dzieci będą miały czystą i jasną drogę do znalezienia nowej rodziny. Może też tę władzę ograniczyć. (Marcin Kamiński)
O serwisie ::
Reklama ::
Polityka Prywatności ::
Kontakt
Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 23 Gości