Grudzień 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Milczały telefony, dzieci nie mogly obejrzeć Teleranka
Rozmiar tekstu: A A A
Noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku w Słupsku była spokojna. Niedzielny poranek również, tylko dzieci nie mogły obejrzeć Teleranka. Milczały telefony, mieszkańcy osiedli mieszkaniowych ze zdziwieniem wyglądali przez okno i wymieniali poglądy na temat niesamowitej ciszy, jaka zawisła w powietrzu. Jedynie Zmechanizowane Odwody Milicji Obywatelskiej (ZOMO) od kilku dni były w stanie podwyższonej gotowości. - Ten dzień nie różnił się od poprzednich - wspomina Edward Müller, działacz podziemnej „Solidarności” w Słupsku. - Jakbym miał powiedzieć czy przed kościołami zebrało się więcej ludzi niż zazwyczaj, to miałbym problem. Nie było tłumów na ulicach, zakłady nie stanęły, manifestacji też nie było.

Słupsk na mapie Polski był dziwnym miastem. Zaledwie dwukrotnie podczas stanu wojennego odbyły się tu manifestacje. Pierwsza 31 sierpnia 1982 roku została siłowo rozbita przez szeregi zomowców. Drugą był kontrpochód pierwszomajowy w 1988 r. Także rozbity przez ZOMO.

- Chcieliśmy złożyć kwiaty przy pomniku Powstańców Warszawskich - dodaje Müller. - Jednak nie dopuszczono do ich złożenia.

Stan wojenny po Słupsku to też zdrada. Już 7 grudnia na łamach lokalnej prasy pojawiło się poparcie wprowadzenia stanu wojennego. Zrobił to Wojciech Zierke, delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów Związku i przewodniczący regionu słupskiej "S". Kolejnym ciosem był film wyemitowany przez Telewizję Polską, w którym powiedziano jak to słupska "S" występuje przeciwko Polsce. - Emisja była w lutym 1982 roku. Wypowiadał się w nim minister Stanisław Ciosek, który był odpowiedzialny za współpracę ze związkami zawodowymi. Wiedział wszystko. Próbowano utworzyć tutaj tzw. Solidarność marionetkową, sterowaną przez rząd. Dopiero po wielu latach udało nam się dotrzeć do dokumentów mówiących, kto współpracował. Było to pięciu słupskich działaczy "Solidarności". Zdradzili, nie po raz pierwszy - opowiada Müller.

Czy stan wojenny był uciążliwy dla mieszkańców Słupska? Wielu z nich wspomina go jako zwykłe dni, gdzie o samej idei stanu wojennego przypominały jedynie godziny milicyjne, w grudniu koksowniki na ulicach oraz wypita razem z milicjantami wódka w parku. Wprowadzenie stanu wojennego odczuła Anna Bogucka-Skowrońska. 13 grudnia, tuż po północy, do jej mieszkania weszło 3 funkcjonariuszy MO. Wręczyli jej decyzję o internowaniu. Wychodząc z domu zabrała bochenek chleba i 3 swetry. Skowrońska została uznana za osobę, której pozostanie na wolności mogłoby zagrozić bezpieczeństwu państwa polskiego i porządkowi publicznemu. Została internowana do Strzebielinka. W więzieniach wylądowali także inni działacze "S". Trafiali tam jednak za rozrzucanie ulotek. Ówcześni dziennikarze, znani do dzisiaj, nazywali ich "młodymi mieszkańcami Słupska z marginesu społecznego".

Znaczki historii
Jan Mindyk, fillaetista ze Słupska - 16 grudnia specjalnie pojechałem do Gdańska, żeby kupić serię znaczków poświęconą "Ofiarom Grudnia 1970 roku" na poczcie. Nie miałem przepustki na wyjazd ze Słupska, więc w razie zatrzymania przez wojsko lub policję ryzykowałem miesiącem aresztu. Znaczki kupiłem, nakleiłem na kopertę i wysłałem na swój adres. Chciałem dostać okolicznościowy stempel i datownik z dniem emisji. O godz. 15, czyli po mojej wizycie na pocztę weszli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i znaczki skonfiskowali.
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Marcin Kamiński
Źródło:POLSKA Dziennik Bałtycki
data dodania:2006-12-13
wyświetleń:2284

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 19 Gości