|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Wszyscy kryją strażnika
Rozmiar tekstu: A A A
Wokół sprawy zapadła podejrzana cisza. Chcieliśmy skontaktować się z podejrzanym strażnikiem, żeby opisał, co wydarzyło się tamtej nocy i jaki był jego udział w bójce. Jednak nikt - ani prokuratura, ani rzecznik prezydenta miasta, ani znajomi, a nawet komendant Straży Miejskiej w Słupsku nie chcieli ujawnić jego nazwiska. Tymczasem imiona i nazwiska funkcjonariuszy publicznych nie są tajne.
Komendant straży twierdzi, że dopiero od nas dowiedział się o zajściu (sześć dni po zdarzeniu!). Mimo to nie zamierza podjąć żadnych kroków wobec podwładnego. - Jeśli zaszłoby podejrzenie popełnienia przestępstwa na służbie, to mógłbym go zawiesić do czasu wyjaśnienia - mówi Wojciech Kozłowski. - Na razie jednak pracuje, a ja nic nie wiem o tej sprawie i nie chcę gdybać. Wkrótce po naszym telefonie okazało się, że Tomasz T. został jednak wysłany na urlop. - Gdyby zarzuty się potwierdziły, to może być zawieszony - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prezydenta Słupska. - Jednak to dopiero wstępna kwalifikacja, a w Polsce mamy zasadę domniemania niewinności, dlatego nie wyciągajmy pochopnych wniosków.
Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym strażnikowi i jego koledze grozi do 10 lat więzienia. Prokuratura bada równocześnie, dlaczego śmiertelnie ranny człowiek został tak szybko wypuszczony przez lekarzy. Według Ryszarda Stusa, dyrektora słupskiego szpitala, poszkodowany po przyjęciu został zbadany m.in. aparatem EKG. Badanie jednak niczego nie wykazało. - Lekarz zaproponował pozostanie na obserwacji - mówi dyrektor. - Jednak pacjent się nie zgodził i razem z kolegą wyszedł do domu. (Piotr Kawałek)
Fot. Sławomir Żabicki

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 10 Gości