|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Pracownicy stacji krwiodawstwa pobrali 12 litrów zakażonej różyczką krwi od żołnierzy, bo wojskowi ich nie uprzedzili?
Rozmiar tekstu: A A A
Co się stało z krwią?
Czytelnik "Dziennika Bałtyckiego" powiadomił nas, że została wylana do... kanału. - Jakiego kanału, to jakaś bzdura - mówi Janusz Grocholewski, z-ca dyrektora centrum. - Każdy zakaźny materiał jest utylizowany. Nasze centrum podpisało umowę ze słupskim szpitalem. Tam trafiła krew.
- Utylizacją zajmuje się firma z Bełchatowa - mówi Bernadeta Lewicka, zastępca dyrektora słupskiego szpitala. - Nic nie wiem o sytuacji, jaka miała miejsce w Czarnem, ale mamy restrykcyjne przepisy, niedawno zresztą je kontrolowaliśmy. Nigdy nie mieliśmy problemów z centrum krwiodawstwa.
Dlaczego pracownicy słupskiej placówki pobrali krew od chorych osób, czy ta krew mogła później być stosowana np. do transfuzji czy wykonywania preparatów krwiopochodnych.
- Nasze centrum obsługuje duży region, m.in. Bytów, Człuchów, Chojnice, Lębork - mówi Jaguś. - Dużo wcześniej umawiamy się z jednostkami wojskowymi, szkołami czy policją na akcje pobrania. Ta była uzgodniona już dwa miesiące wcześniej - wylicza Jaguś. - Oficer dyżurny powinien zgłosić nam, że w jednostce jest różyczka - nie byłoby problemu i afery. Po pobraniu każda krew jest szczegółowo badana. Nie było więc szansy, że później będzie wykorzystywana.
W czarneńskim garnizonie na temat akcji pobierania krwi nikt nie chce się wypowiadać.
- Dowódca garnizonu jest na urlopie - powiedział nam major zastępujący dowódcę. - Interesantów przyjmuje w poniedziałki i wówczas można się zwrócić do niego z pytaniami. Proponuję szukać sensacji w innym miejscu. W naszym garnizonie nic sensacyjnego nie ma.
Sprawa pobierania krwi w jednostce jest jednak komentowana przez mieszkańców Czarnego.
- Ludzie mówią o jakiejś czerwonce czy innej zakaźnej chorobie - mówi Ireneusz Czerniawski, mieszkaniec miasta. - Nic więcej na ten temat jednak nie wiadomo. Wojskowi nie są skorzy do zwierzeń.
Informacje na temat artykułu:


autor: | Aleksandra Christiniuk |
Źródło: | POLSKA Dziennik Bałtycki |
data dodania: | 2007-03-22 |
wyświetleń: | 1687 |

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 9 Gości