|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
"Wspólny Dom" za kratami
Rozmiar tekstu: A A A
Dostępu do wnętrza 20-osobowej noclegowni dla bezdomnych "Wspólny Dom" przy ul. Przemysłowej w Słupsku broni krata zamknięta na kłódkę. W środku zastajemy tylko jednego "dyżurnego". Ilu bezdomnych tu mieszka? Nie wiadomo. Gdzie są? - W terenie - mówi "dyżurny". Na wszystkie pozostałe pytania nasz bezimienny rozmówca odpowiada krótko: - Nie wiem. Nie powiem. Nawet gdy dociekamy, czy rzeczywiście mieszkają tu bez ogrzewania i wody. Nie pozwala zajrzeć do środka. Po krótkiej wymianie zdań znika w ciemnym korytarzu. Szefowej noclegowni Danuty Ziętary-Prokop też nie ma. Jej telefony milczą.
Kłopoty noclegowni prowadzonej przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób Bezdomnych i Niepełnosprawnych "Wspólny Dom" zaczęły się już wiele miesięcy temu. Stowarzyszenie dostało na jej działalność w tamtym roku 64 tys. zł od słupskiego samorządu. Niestety, nie rozliczyło się z dotacji i ratusz na ten rok nie dał ani złotówki.
- Po kontroli i stwierdzonych nieprawidłowościach finansowych nasz urząd postanowił skierować sprawę do prokuratury - inforumje Wanda Perchel, wicedyrektor Wydziału Zdrowia w ratuszu. Andrzej Obecny, wiceprezydent Słupska, mówi, że ratusz planował zlikwidować tę noclegownię, ale postanowił poczekać z tym do wiosny. - Ci, którzy tam jeszcze zostali, mieszkają bez ogrzewania i wody. W razie bardzo srogiej zimy i drastycznego braku miejsc pomyślmy o włączeniu ogrzewania - stwierdza wiceprezydent. - Na razie takiej potrzeby nie ma. W schronisku im. Brata Alberta przy ul. Leśniej możemy pomieścić 60 bezdomnych. Część mieszkańców "Wspólnego Domu" już się tam przeniosła. Dla nietrzeźwych bezdomnych mamy wydzielonych kilka łóżek w Izbie Wytrzeźwień.
Kontrola finansowa ratusza zakwestionowała też sposób wykorzystania przez "Wspólny Dom" 17 tys. zł dotacji na prowadzenie punktu dla bezdomnych na słupskim dworcu PKP. I chociaż formalnie go już nie ma, to bezdomni wciąż tam przebywają. Śpią w poczekalni, żebrzą. Co na to podróżni? - Czasami dam na odczepnego parę groszy, ale wiem, że i tak zostanie to w najbliższym monopolowym. Różne organizacje strasznie się tymi ludźmi przejmują, a oni sami wcale nie chcą sobie pomóc - usłyszeliśmy od Alicji Więcek, która akurat przyjechała z jednej z podsłupskich miejscowości. (LL)
Fot. Bartosz Arszyński
Kłopoty noclegowni prowadzonej przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób Bezdomnych i Niepełnosprawnych "Wspólny Dom" zaczęły się już wiele miesięcy temu. Stowarzyszenie dostało na jej działalność w tamtym roku 64 tys. zł od słupskiego samorządu. Niestety, nie rozliczyło się z dotacji i ratusz na ten rok nie dał ani złotówki.
- Po kontroli i stwierdzonych nieprawidłowościach finansowych nasz urząd postanowił skierować sprawę do prokuratury - inforumje Wanda Perchel, wicedyrektor Wydziału Zdrowia w ratuszu. Andrzej Obecny, wiceprezydent Słupska, mówi, że ratusz planował zlikwidować tę noclegownię, ale postanowił poczekać z tym do wiosny. - Ci, którzy tam jeszcze zostali, mieszkają bez ogrzewania i wody. W razie bardzo srogiej zimy i drastycznego braku miejsc pomyślmy o włączeniu ogrzewania - stwierdza wiceprezydent. - Na razie takiej potrzeby nie ma. W schronisku im. Brata Alberta przy ul. Leśniej możemy pomieścić 60 bezdomnych. Część mieszkańców "Wspólnego Domu" już się tam przeniosła. Dla nietrzeźwych bezdomnych mamy wydzielonych kilka łóżek w Izbie Wytrzeźwień.
Kontrola finansowa ratusza zakwestionowała też sposób wykorzystania przez "Wspólny Dom" 17 tys. zł dotacji na prowadzenie punktu dla bezdomnych na słupskim dworcu PKP. I chociaż formalnie go już nie ma, to bezdomni wciąż tam przebywają. Śpią w poczekalni, żebrzą. Co na to podróżni? - Czasami dam na odczepnego parę groszy, ale wiem, że i tak zostanie to w najbliższym monopolowym. Różne organizacje strasznie się tymi ludźmi przejmują, a oni sami wcale nie chcą sobie pomóc - usłyszeliśmy od Alicji Więcek, która akurat przyjechała z jednej z podsłupskich miejscowości. (LL)
Fot. Bartosz Arszyński

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 8 Gości