Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Doktorskie bazgroły
Rozmiar tekstu: A A A
O tym, że większość doktorskich bazgrołów potrafią rozczytać tylko aptekarze, wiadomo nie od dzisiaj. Ale od niedawna nieczytelne recepty, rozpoznania schorzeń, skierowania na konsultacje - stały się problemem. Dla chorych, aptekarzy i... samych lekarzy. Pacjenci muszą wracać po poprawnie wypisaną receptę, aptekarze mogą nie dostać pieniędzy od Narodowego Funduszu Zdrowia. - Całkiem niedawno zdarzyło mi się prosić panią neurolog, aby wypisała mi leki jeszcze raz, bo w aptece nie mogli rozczytać. Na całe szczęście było blisko i nie musiałam stać w kolejce - mówi ustczanka Anna W. Nie chce podawać nazwiska, bo... musi wrócić do lekarki na kolejne badania. Neurolog Alicja Mrozowska ze Słupska nie była zbyt zdziwiona, że to z odczytaniem jej pisma są kłopoty. - Byłam leworęczna, a przymuszono mnie do pisania prawą ręką - w tym upatruje przyczyn swojego brzydkiego charakteru pisma. - Ale nie tylko ja tak piszę, a pacjenci rzadko wracają, bo staram się, żeby recepty wypisywała pielęgniarka - usprawiedliwia się lekarka.

Lekarz rodzinny z podsłupskich Jezierzyc Ryszard Kornobis zapewnia, że z rozczytaniem jego pisma problemów nie ma. - Ale niektórzy faktycznie bazgrzą jak kura pazurem. Nie wiem skąd się to bierze. Sam mam czasami kłopoty z rozczytaniem rozpoznania, gdy wysyłam pacjenta na konsultacje. Dla mnie takie klinowe pismo to brak szacunku dla innych - ocenia lekarz.

- Recepty znajomych lekarzy rozczytujemy bez trudu, ale z obcymi bywają kłopty. Jeśli mam wątpliwości, leku nie wydam, bo chodzi o bezpieczeństwo chorego - mówi farmaceutka Anna Nowakowska z apteki "Piastowskiej" w Słupsku. - Jeśli są błędy formalne, to pacjent wybiera: albo kupuje za sto procent odpłatności, albo wraca po nową receptę. Inaczej fundusz może zakwestionować receptę i nie zapłaci za refundowany lek.

- W tym roku skontrolowaliśmy około 270 tys. recept - informuje rzecznik NFZ w Gdańsku Mariusz Szymański. - Cztery tysiące zostało zakwestionowanych, a konsekwencje finansowe ponoszą apteki. Recepta jest czekiem, czasami na niemałą kwotę, dlatego farmaceuci muszą pilnować, czy jest czytelna. (LL)

Fot. Bartosz Arszyński
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Słupski
data dodania:2004-12-09
wyświetleń:1270

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 6 Gości