Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Solidarni ze sobą
Rozmiar tekstu: A A A
Kto odpowiada za fiasko prywatyzacji PKS? Do niedawna wydawało się, że to wina (tak przynajmniej wskazywali związkowcy z Solidarności) obecnego dyrektora firmy Ireneusza Bijaty, który "chciał się nachapać". "Dziennik" dotarł jednak do materiałów, z których wynika, że PKS Sieradz, który miał być mniejszościowym inwestorem zewnętrznym w słupskiej firmie wycofał się z prywatyzacji z powodu postawy... związkowców Solidarności.

Prezes zarządu spółki PKS Sieradz Jan Zawiasa mówi wprost, że winę za taki stan rzeczy ponoszą związki zawodowe. Według niego głównym powodem podjęcia decyzji o wycofaniu się z tworzenia spółki było stanowisko Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" w całym procesie prywatyzacyjnym. Według niedoszłego inwestora związek chciał m.in. - przed zawiązaniem spółki pracowniczej oraz jej zarządu - decydować nie tylko o pakiecie socjalnym dla pracowników, ale i pakiecie inwestycyjnym.

- To absurd, bo przecież nikt nie negocjuje warunków funkcjonowania spółki jeszcze przed jej utworzeniem - mówi rozgoryczony Ireneusz Bijata, dyrektor PKS. - To tak, jakby zawierać umowę z kimś, kto nie ma osobowości prawnej.

- 1 grudnia 2004 roku zatwierdzono ostateczną wersję umowy spółki, która została podpisana przez wszystkich członków komisji - wyjaśnia Zawiasa. - Podpisali ją przedstawiciele wszystkich związków zawodowych. Nieoczekiwanie kilka dni później przedstawiciele dwóch największych związków wywiesili na tablicach ogłoszeń pismo oskarżające nas o stosowanie szantażu wobec komisji do spraw rokowań. Tego samego dnia, na spotkaniu z przedstawicielami skarbu państwa w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie mieliśmy negocjować punkty pakietu socjalnego stwierdzili, że umowa jest niekorzystna dla załogi. Sytuacja, w której organizacja związkowa dyktuje warunki podmiotom uczestniczącym w procesie prywatyzacji była dla nas nie do przyjęcia. Dlatego zrezygnowaliśmy. Marian Saweluk, przewodniczący związków NSZZ Solidarność uważa, że choć w PKS spaliły na panewce już trzy próby prywatyzacji, nie wszystko jest stracone. Nadal uważa, że wina leży po stronie Bijaty.

- To wpływ dyrektora na kształt przyszłej umowy oraz chęć posiadania przez niego zbyt wielu udziałów sprawiła, że nie chcieliśmy już Sieradza. Zwrócimy się z pismem do wojewody, że chcemy dalej negocjować. Ale z innym inwestorem. (Marcin Kamiński)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:POLSKA Dziennik Bałtycki
data dodania:2005-01-07
wyświetleń:790

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 3 Gości