|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Solidarni ze sobą
Rozmiar tekstu: A A A
Prezes zarządu spółki PKS Sieradz Jan Zawiasa mówi wprost, że winę za taki stan rzeczy ponoszą związki zawodowe. Według niego głównym powodem podjęcia decyzji o wycofaniu się z tworzenia spółki było stanowisko Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" w całym procesie prywatyzacyjnym. Według niedoszłego inwestora związek chciał m.in. - przed zawiązaniem spółki pracowniczej oraz jej zarządu - decydować nie tylko o pakiecie socjalnym dla pracowników, ale i pakiecie inwestycyjnym.
- To absurd, bo przecież nikt nie negocjuje warunków funkcjonowania spółki jeszcze przed jej utworzeniem - mówi rozgoryczony Ireneusz Bijata, dyrektor PKS. - To tak, jakby zawierać umowę z kimś, kto nie ma osobowości prawnej.
- 1 grudnia 2004 roku zatwierdzono ostateczną wersję umowy spółki, która została podpisana przez wszystkich członków komisji - wyjaśnia Zawiasa. - Podpisali ją przedstawiciele wszystkich związków zawodowych. Nieoczekiwanie kilka dni później przedstawiciele dwóch największych związków wywiesili na tablicach ogłoszeń pismo oskarżające nas o stosowanie szantażu wobec komisji do spraw rokowań. Tego samego dnia, na spotkaniu z przedstawicielami skarbu państwa w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie mieliśmy negocjować punkty pakietu socjalnego stwierdzili, że umowa jest niekorzystna dla załogi. Sytuacja, w której organizacja związkowa dyktuje warunki podmiotom uczestniczącym w procesie prywatyzacji była dla nas nie do przyjęcia. Dlatego zrezygnowaliśmy. Marian Saweluk, przewodniczący związków NSZZ Solidarność uważa, że choć w PKS spaliły na panewce już trzy próby prywatyzacji, nie wszystko jest stracone. Nadal uważa, że wina leży po stronie Bijaty.
- To wpływ dyrektora na kształt przyszłej umowy oraz chęć posiadania przez niego zbyt wielu udziałów sprawiła, że nie chcieliśmy już Sieradza. Zwrócimy się z pismem do wojewody, że chcemy dalej negocjować. Ale z innym inwestorem. (Marcin Kamiński)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 3 Gości