Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Odchudzanie urzędników
Rozmiar tekstu: A A A
O prawie 700 tysięcy złotych chce obciąć fundusz płac w słupskim ratuszu radny Mirosław Pająk. - Wydają dużo, pracują źle - mówi. To wymagałoby obniżenia urzędniczych pensji albo zwolnienia 32 osób. Według projektu budżetu miasta w tym roku ratusz wyda na płace prezydentów i urzędników 8 milionów 448 tys. zł. Tyle kosztuje mieszkańców utrzymanie 334,5 etatu. Urzędnicy średnio miesięcznie zarobią 2210 zł brutto.

- W stosunku do rezultatów pracy wydajemy zbyt dużo pieniędzy na utrzymanie urzędników. Ich ciągle przybywa, a miasto nie zyskuje - argumentuje radny Pająk. - Zatrudnia się osoby po zawodówkach albo bliskich znajomych prezydentów. Szczególnie pod tym względem wyróżnia się wiceprezydent Andrzej Obecny, który do ratusza wprowadza kolegów i przełożonych z wojska.

Jak radny wyobraża sobie realizację swego wniosku? - To nie mój problem, tylko pana prezydenta. Nie musi zwalniać ludzi. Może ograniczyć ich płace. Tak się robi w wielu firmach - uważa Pająk. Klub Radnych LPR, do którego należy, poszedł dalej: zaproponował także obcięcie wynagrodzenia prezydenta. Wniosek Pająka o obcięcie funduszu płac o 680 tys. zł przeszedł w Komisji Budżetu. Teraz musi go rozpatrzyć cała Rada Miejska.

Tymczasem pomysł Pająka nie budzi powszechnego entuzjazmu. Radny Zbigniew Wiczkowski, choć jest członkiem Komisji Budżetu, go nie poparł.

- Takich zmian nie można robić szybko. Najpierw powinniśmy zrobić poważną analizę zatrudnienia w ratuszu. Dopiero wtedy można by podejmować odpowiedzialne decyzje - mówi.

Z kolei były prezydent miasta Jerzy Wandzel, radny Słupskiego Porozumienia Samorządowego przyznaje, że wydatki na urzędników w ratuszu budzą jego wątpliwości. Uważa, że jego następca zbyt mocno rozbudował administrację, powołując nowe wydziały i zatrudniając blisko 30 nowych osób. - Wydział promocji wydaje się niepotrzebny. Nie zauważyłem, aby jego działalność przyniosła znaczące efekty - ocenia Wandzel. - Jeśli prezydent chciał wydać więcej pieniędzy na promocję, to mógł wzmocnić Wydział Kultury, a nie tworzyć nowe, dobrze płatne stanowiska. Nie wiem też, dlaczego rzecznik ma asystentkę. Chyba po to, aby wzmocnić propagandę sukcesu.

Anna Bogucka-Skowrońska, szefowa Rady Miejskiej, jest przeciwna oszczędnościom kosztem ludzi. - W takich sytuacjach zawsze się kogoś skrzywdzi. Oszczędności trzeba szukać w innych wydatkach - mówi. Jest też przeciwna dyskusji nad obniżką pensji dla prezydenta miasta, bo uważa, że takie rozwiązanie byłoby niezgodne z prawem.

Jeszcze ostrzej pomysł Pająka komentuje Anna Łukaszewicz, skarbnik Słupska. Według niej realizacja jego wniosku zdestabilizuje pracę urzędu. - Gdyby obcięto fundusz płac o 700 tysięcy złotych, musielibyśmy zwolnić co najmniej 32 osoby. To by oznaczało paraliż urzędu. Doszłoby do blokady wykonywania zadań własnych i zleconych - wyjaśnia.

Zdaniem Łukaszewicz radny Pająk nie rozumie, że wzrost zatrudnienia to efekt poszerzenia kompetencji magistratu, który musi wykonywać nowe zadania kontrolne i tworzyć nowe komórki, choćby Miejską Pracownię Architektoniczno-Urbanistyczną. Na te cele ratusz otrzymał pieniądze, których nie może wydać inaczej. - Tu chyba chodzi o kampanię polityczną - dodaje Łukaszewicz. Przypomina, że w ubiegłym roku radni sejmiku próbowali ograniczyć fundusz płac w Urzędzie Marszałkowskim, ale ich decyzję zakwestionowała Regionalna Izba Obrachunkowa.

- Jeśli u nas dojdzie to tego samego, to pierwsza wystąpię do RIO o odrzucenie tak skonstruowanej uchwały budżetowej, bo nie można celowo doprowadzać do paraliżu urzędu - zapowiada Łukaszewicz. (Zbigniew Marecki)

Fot. Sławomir Żabicki
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2005-01-17
wyświetleń:1130

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 5 Gości