Kategoria: Aktualności

Dużo mówią, nikt nie lata

Rozmiar tekstu: A A A

Pomysł utworzenia cywilnego lotniska w Redzikowie koło Słupska pozostaje w sferze pobożnych życzeń. Problem w tym, że jest chęć jego powołania, ale nie ma na to pieniędzy. Niedawno z funkcji pełnomocnika prezydenta Słupska ds. powołania lotniska zrezygnował Ireneusz Bijata.

– Przez 5 do 10 lat lotnisko, jeśli powstanie, nie będzie dochodowe. Trzeba więc jasno się określić, czy w ogóle chcemy je powołać. Odbyło się już wiele spotkań na ten temat. Wszyscy deklarują, że tego chcą, ale nie ma chętnych do wyłożenia pieniędzy – ocenia sytuację.

Jest przekonany, że na razie byłaby szansa powołania małego lotniska do obsługi turystów i biznesmenów, którzy używają małych samolotów. – Trzeba jednak udowodnić, że region potrzebuje lotniska, wykonać biznesplan i studium opłacalności – przekonuje i dodaje, że w jego prywatnej opinii to się nie uda. Pracownicy Wyższej Szkoły Zarządzania i Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku sporządzili raport, z którego wynika, że jest zapotrzebowanie na usługi lotnicze w regionie słupskim. Budzi on jednak wątpliwości opozycyjnych radnych miejskich. – Jest mało konkretny, a ankiety, które wypełniali przypadkowi turyści, nie wydają się wiarygodne – twierdzi Mirosław Pająk, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Słupsku.

Prezydent Słupska powołał już nowego pełnomocnika – Jarosława Teodorowicza z Wydziału Planowania Strategicznego. Zapowiada także starania o pomoc unijną w sprawie przejęcia i odtworzenia lotniska, choć przyznaje, że nie będzie to łatwe, bo żeby lotnisko było opłacalne, dziennie musiałoby z niego korzystać 1000 osób, a w najlepszych czasach, gdy przewozy organizował LOT, robiło to od 200 do 250 odób. (maz)