|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Rybacki sprzeciw
Rozmiar tekstu: A A A
Rybacy protestują przeciwko wydłużeniu z dwóch do czterech i pół miesiąca zakazu połowu dorszy na Bałtyku. Według unijnych przepisów, w tym roku nie mogą wypływać na dorszowe łowiska już od 1 maja. Armatorzy kutrów domagają się przywrócenia dawnego krótszego terminu okresu ochronnego i zapowiadają, że będą łowić – jak kiedyś – do 15 czerwca. – Objęcie dorsza okresem ochronnym jest słuszne, ale ten okres jest za długi – twierdzi Witold Załęcki, szyper z kutra UST–101 z Ustki (na zdjęciu). – Rybak musi łowić, bo nie ma innego wyjścia. Przecież to kwestia przeżycia wielu naszych rodzin. Na unijnym zakazie stracę minimum dwa tysiące złotych miesięcznie.
Powszechne wyjście w morze z portów w Ustce, Jastarni, Władysławowie, Helu, Darłowie, Kołobrzegu czy Łebie rozpocznie się dzisiaj o godzinie 10. – Wypłynie około 90 procent jednostek, które łowią dorsza – szacuje Andrzej Tyszkiewicz, prezes Krajowej Izby Producentów Ryb, a obecnie członek Sztabu Kryzysowego Polskiego Rybołówstwa. – Nie mamy wyboru. Jeśli rząd zacznie karać rybaków grzywną czy odebraniem licencji, zablokujemy wszystkie główne porty w Polsce – Gdynię, Gdańsk, Szczecin i Świnoujście. Chcemy pracować. My i dwa i pół tysiąca osób zatrudnionych w przetwórstwie dorsza.
Komisja Europejska wyraziła stanowisko, że wie o zapowiedziach polskich rybaków, ale nie ma jeszcze dowodów złamania przez nich zakazu połowów. Stwierdziła, że egzekwowanie obowiązku przestrzegania przepisu spoczywa na polskim rządzie. W przypadku złamania zakazu Polska może być narażona na restrykcje – np.. wstrzymanie funduszy unijnych. W poniedziałek inspektorzy rybołówstwa dostali z ministerstwa rolnictwa wskazówki: za powrót z morza z dorszem na pokładzie rybakom grozi kara od 5 do 100 tysięcy złotych, a nawet odebranie na pół roku licencji połowowej. – To strachy na Lachy – uważa Andrzej Tyszkiewicz. – A działania ministerstwa rolnictwa to nadużycie. Rybaków obarcza się winą za to, czego nie zrobił rząd. Każde obostrzenia trzeba łagodzić, na przykład rekompensatami finansowymi. My nagle zostaliśmy pozbawieni prawa wykonywania zawodu. To niezgodne z Konstytucją. Wychodzimy w morze. (ber)
Fot. Krzysztof Tomasik

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 11 Gości