Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Lekarz nie przyjął ciężarnej
Rozmiar tekstu: A A A
– Jestem w piątym miesiącu ciąży. Miałam bóle brzucha, jednak ginekolog nie chciał mnie przyjąć – płacze Sylwia Kryszczak. Jej przyszły mąż Karol Wszelaki dodaje: – Po prostu skandal. Musimy brać pożyczkę i załatwić sprawę prywatnie. A sto złotych to dla nas duża suma. Pani Sylwia mieszka w Jarosławcu, ale zaocznie uczy się w Słupsku. Dojeżdża tu regularnie, co dwa tygodnie. Kiedy po ostatnich egzaminach w szkole nagle poczuła ból brzucha, udała się do lekarza. Najpierw skierowała się do przychodni Salus przy ul. Zielonej. – W rejestracji usłyszałam, że tam nie ma ginekologa, w związku z czym skierowano mnie do placówki „Salusa” na Młyńskiej. Tu jednak poinformowano mnie, że mam przyjść następnego dnia rano – opowiada Sylwia. Nie chcąc zwlekać skierowała się do przychodni przy alei Wojska Polskiego. Tu czekała ją kolejna niespodzianka – z powodu przeprowadzki okazało się, że lekarz nie przyjmuje. – Zmarnowaliśmy pół dnia na przemieszczanie się po mieście i wszystko na nic. Następnego dnia rano znów – tak jak nam poradzono – poszliśmy się na Młyńską – relacjonuje Karol.

Tym razem kobieta została przyjęta przez lekarza... ale tylko na chwilę. – Powiedział, że ma komplet pacjentów, a poza tym bez książeczki RUM–owskiej na pewno mnie nie będzie badać. Nawet nie ma o czym rozmawiać. A ja przecież takiej książeczki nie mam, bo w Zachodniopomorskiem, gdzie mieszkam na stałe, takowe nie obowiązują – żali się Sylwia.

Dlaczego lekarz nie przyjął ciążarnej, obolałej kobiety? O to zapytaliśmy dyrektora słupskiego „Salusa” Tomasza Kuźmińskiego: – Nie wiem, jednak jego postępowanie z pewnością nie było właściwe. Wyjaśnimy sprawę.

... Po naszej interwencji z Sylwią Kryszczak skontaktowała się przychodnia „Salus” proponując przeprowadzenie badań. – Po tych wszystkich przejściach, jeszcze przed telefonem od nich, zamówiliśmy wizytę prywatnie. Zaciągnęliśmy pożyczkę, zszargaliśmy nerwy. Po prostu ręce opadają – nie ukrywa nerwów Karol Wszelaki. (pio)

Fot. Piotr Gulbicki

Na zdjęciu: Sylwia i Karol po wielu staraniach zdecydowali się w końcu na wizytę prywatną
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Słupski
data dodania:2005-06-23
wyświetleń:1882

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 12 Gości