Kwiecień 2025 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Bestia skazana
Rozmiar tekstu: A A A
– To był burzliwy związek. Żyli jak pies z kotem, ale bez siebie żyć nie mogli. Przez 25 lat konkubinatu rozchodzili się i schodzili. Razem mieszkali, razem, pili, bili się i wyzywali. Ale kochali się. A on był bardzo zazdrosny... - bronił adwokat Henryk Rybka oskarżonego. I właśnie ta zazdrość doprowadziła 60-letnią Halinę M. do śmierci, a 57-letniego Zbigniewa B., byłego piłkarza, na ławę oskarżonych. 29 kwietnia ubiegłego roku Zbigniew B. wrócił do domu i zastał tam obcego mężczyznę. – Nie było żadnych racjonalnych powodów, które tłumaczyłyby zachowanie oskarżonego – oceniła wczoraj tę sytuację sędzia Dorota Wróblewska. Rzeczywiście. Halina M. była schorowana i niepełnosprawna. Od dwóch lat w ogóle nie wychodziła z mieszkania i nie utrzymywała z nikim bliższych kontaktów. Nie mogło dojść do zdrady. Alkohol miał zagoić rany, ale tylko pogorszył sytuację. Zbigniew B. zaczął tłuc i kopać kobietę po całym ciele. Bił gdzie popadło. Rzucał nią o meble. Pokrzywdzona miała kilkadziesiąt różnych obrażeń głowy, twarzy, szyi, klatki piersiowej, rąk i nóg. Jednak biegli lekarze stwierdzili później, że ostateczną przyczyną śmierci był kopniak w brzuch. Ofierze pękło jelito.

I właśnie gdy Halina M. straciła przytomność, oprawca zaalarmował sąsiadkę, by ta powiadomiła pogotowie, a sam robił konkubinie sztuczne oddychanie. Nie pomogło. Ciężko pobita kobieta zmarła po kilku godzinach w szpitalu. Jednak próba ratowania, zamiar tylko pobicia, a nie zabicia oraz rodzaj obrażeń pokrzywdzonej uratowały Zbigniewa B. od oskarżenia o zabójstwo. Odpowiadał tylko za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Za to prokurator Robert Firlej zażądał ośmiu lat więzienia. Adwokat chciał łagodnej kary. Zbigniew B. w ostatnim słowie nie wybielał się. Płakał i prosił o sprawiedliwy wyrok.

Okolicznością obciążającą była nietrzeźwość sprawcy. Miał we krwi ok. 3 promili alkoholu, ale i pokrzywdzona była pijana. W jej krwi wykryto 2,4 promila. - Sprawca był brutalny, a o wiele słabsza ofiara nie mogła się bronić i przeciwstawić przemocy – mówiła sędzia Dorota Wróblewska. – Jednak sąd wziął pod uwagę fakt, że oskarżony nie był dotychczas karany, przyznał się do winy, wyraził skruchę i żal. Ważna w tej sprawie jest też postawa pokrzywdzonej, która przez całe lata godziła się z takim modelem życia. Broniła Zbigniewa B. Nie pozwalała o nim złego słowa powiedzieć. W końcu stało się to, co sąsiedzi przewidywali...

Sędzia zaznaczyła, że ważny jest wydźwięk społeczny kary – nie ma zgody na przemoc w rodzinie. Każdy sprawca musi za to zapłacić. Oskarżony nadal jest aresztowany. Nie podjął decyzji czy będzie się odwoływał. Po ogłoszeniu wyroku sprawiał wrażenie, że kara, jaką otrzymał, jest właśnie taka, o jaką sam prosił. (ber)

Na zdjęciu: Uzasadnienie wyroku, minuta po minucie, przypomniało Zbigniewowi B. zdarzenia z 29 kwietnia 2005 roku. Mężczyzna płakał słuchając, od jakich obrażeń zmarła jego ukochana kobieta

Fot. Artur Stencel
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Słupski
data dodania:2006-01-12
wyświetleń:2209

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 1 Gości