|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Wpadka porywaczy
Rozmiar tekstu: A A A
Przestępcy zabrali żonie przedsiębiorcy 16 tysięcy złotych, samochód, laptopa, telefony komórkowe oraz dokumenty. Zmusili ją do wypłacenia z banku 23 tysięcy złotych. Małżeństwo kilka godzin przetrzymywali w lesie. Wypuścili dopiero po wpłaceniu okupu. Zagrozili, że jeżeli powiadomią policję, to wrócą i ich zabiją. Gdy małżeństwo wróciło do domu, okazało się, że ich syn nie został porwany, jest cały i zdrowy. - O porwaniu dowiedzieliśmy się pokątnie w wyniku swojej pracy operacyjnej - mówi enigmatycznie Szaniawski. - Sam namawiałem poszkodowanych, żeby złożyli oficjalne zawiadomienie. Udało się i dzięki temu mogliśmy zająć się rozpracowywaniem szajki.
Porywacze wpadli, bo ich herszt, następnego dnia po porwaniu, zadzwonił do swoich ofiar i powiedział, że na cmentarzu schował ich dokumenty. - Sprawdziliśmy skąd dzwonił - opowiada policjant. - Okazało się, że była to budka telefoniczna tuż przy jednej z kamer w centrum miasta. Dzięki temu wiedzieliśmy, jak wygląda. Szybko ustaliliśmy, że to 29-letni Jarosław T., inżynier informatyk z podsłupskiej wsi.
Policjanci, nad rozbiciem całej szajki, pracowali pięć miesięcy. Cały czas mieli na oku Jarosława T. Sprawdzali wszystkie jego kontakty. Okazało się, że w porwaniu biznesmenów i wymuszeniu od nich okupu pomagał mu kolega ze wsi, 31-letni Krzysztof Sz., były pracownik poszkodowanych. Do pomocy zaangażował także 25-letniego Krzysztofa Z. z Opoczna, kolegę z jednostki komandosów oraz kierowcę, 50-letniego Mirosława M. z Łodzi. - Zatrzymanie wszystkich udało się dzięki zastosowaniu nowoczesnych technik kryminalistycznych oraz współpracy z policją z Łodzi i Opoczna - twierdzi szef sekcji kryminalnej słupskiej policji. - Praca była żmudna, ale się opłacała. Mamy ich wszystkich. Sprawdzimy teraz, czy nie mają na koncie więcej takich spraw.
Czwórka porywaczy została aresztowana na trzy miesiące. Postawiono im zarzuty wymuszenia haraczy, pozbawienia wolności oraz działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do 12 lat więzienia.
Wpadki porywaczy
- W czerwcu 2001 roku siedmiu mężczyzn porwało Wojciecha S., usteckiego biznesmena. Wozili go w samochodzie i żądali zapłaty za pracę na budowie, z którą porwany miał zwlekać. Wpadli po policyjnej obławie. Sąd skazał ich na kary więzienia w zawieszeniu.
- W 2002 siedem osób, w tym uczennica jeden ze słupskich szkół średnich, porwało Bartłomieja K., syna biznesmena z Kołczygłów. Porywacze, w zamian za jego uwolnienie chcieli 200 tysięcy złotych. Wpadli po zapłaceniu okupu. Sąd skazał ich na kary więzienia od dwóch i pół do pięciu lat.

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 5 Gości